fb Część VII Part I: Podbój Steadwick - SegeWorld | Kamil "Sege" Sobik

Strona wykorzystuje ciasteczka by świadczyć usługi na najwyższym poziomie Polityka prywatności

Rozumiem
image

Część VII Part I: Podbój Steadwick

5 sierpnia 2020
Pobierz w formacie PDF

Generał usłyszawszy o przybyciu wojsk Xenofexa i Orwalda, wybiegł na najwyższą z wież zamku i dostrzegł całą połać za murami wypełnioną czerwono-czarną plamą. Zamierzali podejść do walki, jako jedna wspólna armia, mimo, że dzieliła ich spora różnica. Nie mając szans na ucieczkę, rozkazał zamknąć bramę, a kuszników z kapłanami ustawić na wieżach i przy bramie. Zadania tego podjęli się kleryk Ingham oraz Orrin Carlian.

– Profesorze, czy królowa dawała znać o swojej pozycji? – spytał, kiedy spotkał się z profesorem przy bramie.

– Dostaliśmy informację, że przybyli do Caryatid.

– Dziękuję profesorze. – Wiedząc, że się widzą po raz ostatni, rzekł. – Dziękuję za wszystko profesorze. Mam dla ciebie ostatnie zadanie i zwalniam cię ze służby.

– Nie możesz mnie zwolnić, mój panie. – Był całkowicie oddany służbie Erathii. – Mogę pomóc, wziąć za miecz i …

– Przyjacielu, wiem, że możesz. – Uspokoił się profesor. – Jednakże królowa będzie potrzebował solidnego przewodnika i mądrej rady, żeby odbić królestwo. Dlatego pomożesz wyprowadzając ze Steadwick tylu ludzi ile dasz radę i gdy armia wejdzie do zamku, natychmiast uciekniesz z nimi i poszukasz Katarzyny Ironfist.

Nie chciał się na to zgodzić. Nie chciał zostawić ludzi na pewną śmierć i odejść. Chciał zginąć razem z nimi tu i teraz pod murami Steadwick. Jednakże jeśli wszyscy wielcy wojownicy tutaj zginą, to kto pomoże królowej odbić Erathię z rąk prześladowców? Mając tą myśl w głowie, przyjął rozkaz i wiedząc o jakim tajnym przejściu mówił król, poprowadził za sobą przerażoną ludność do zamku Gryphonheart, gdzie znajdowało się owe tajne przejście.

Żołnierze i klerycy zbliżali się do murów, kusznicy wyszli na wieże, czempioni ustawili się tuż przy wieżach, aby móc zaszarżować przeciwników, jeśli ci przebiją się przez mury. Krzyżowcy i halabardnicy stali najbliżej bramy i murów wiedząc, że to oni będą jako pierwsi odpierać ataki demonów i bestii z podziemi. W powietrzu nad nimi latały archanioły.

Generał Kendall obserwował sytuację z boku i dostrzegał, że armia przeciwnika ustawiła się tuż przed murami zamku. Rozkazał rozpocząć ostrzał przez kuszników i kapłanów. Niebo zostało zasłonięte strzałami i kulami, zmierzającymi do przeciwników, które atakowały z powietrza niczym pioruny spadające z nieba. Szybko zatrzymywały demony, minotaury, a także troglodytów, których wciągnięto do armii, aby szybko przeszły przez fosę.

Katapulta wystrzeliła pierwszy kamień, trafiając w południowy mur. Lekko go poruszyła, ale wciąż stanowił solidną osłonę. To właśnie tam na wrogów czekali Lascott i Tyris, która nie potrafiła spokojnie ustać. Podobnie jak pozostali krzyżowcy i halabardnicy.

– Boisz się? – spytał ją, choć znał odpowiedź.

– Absolutnie. – Spojrzał na nią, nie dowierzając jej słowom. – Troszkę.

– Według mnie boisz się. – Tyris nie chciała się do tego przyznać, ale taka była prawda. – Nie kryj się ze strachem, to żaden wstyd się bać. Strach potrafi wyostrzyć twoje zmysły i będziesz widzieć więcej. Nie bój mu się przeciwstawić.

Póki co nie potrafiła tego zrobić, bo strach sparaliżował ją całkowicie. Ciężko się nie bać, kiedy w twoją stronę zmierza kilkanaście tysięcy żądnych krwi bestii.

Katapulta ostrzeliwała mury na oślep. Raz uderzała w południowe mury, raz w północne, lecz jeszcze nie trafiła w bramę, przez co minotaury, cerbery, troglodyci i demony czekały, aż katapulta wyważy ją lub zrobi wyłom w jednym z murów. Kusznicy i kapłani ostrzeliwali ich, ale prędzej wzmagali ich złość i irytację, niż eliminowali. W tej chwili Erathianie trzymali ich na dystans.

Jednak powietrze i całą bitwę przeszył krzyk smoka, po którym spadły na Erathian obłoki ognia, spalając oddziały kuszników i krzyżowców. Część oddziałów doszczętnie spłonęła. Z nieba wyłoniły się czarne skrzydlate bestie, które z powietrza wleciały za mury i paliły żołnierzy Erathiańskich żywcem. Następnie przed żołnierzami rozwarła się ziemia, tworząc wielką przepaść. Z niej wydobył się ogromny obłok ognisty sięgający murów, a gdy zniknął, pojawił się Arcydiabeł sięgający wysokością murów Steadwick. Dodatkowe piekielne istoty pojawiły się w kilku miejscach, otaczając oddziały halabardników i krzyżowców. Swoimi wielkimi kosami rozpoczęli rzeź żołnierzy, którzy rzucili się do walki, a w zasadzie podpisywali swój wyrok śmierci.

Generał widząc spustoszenie, jakiego dokonały najsilniejsze jednostki Xenofexa i Orwalda nakazał archaniołom ruszyć im na pomoc i podniósł rękę do góry. Sklepienie niebieskie otworzyło się, a z niej wyleciała jasna łuna słońca, która spadała na zaatakowanych żołnierzy.

– Modlitwa! – krzyknął Lascott czujac, jak spływają do niego dodatkowe siły i pokrzepiony nimi natychmiast ruszył na jednego z arcydiabłów, a wraz z nim atakowali pozostali żołnierze.

Kosa arcydiabła strąciła kilkunastu tych, którzy nie zdążyli się schylić. Aberville podbiegł do przeciwnika i ciął mieczem na wysokości jego kostek. Arcydiabeł próbował zmiażdżyć namnożonych wokół niego przeciwników, ale ci otoczyli go, nie dając mu wytchnienia. Dzięki takiej postawie archaniołowie mieli więcej czasu, aby dolecieć i obronić swoich braci.

Pierwszego z arcydiabłów zaatakował archanioł, z którym równomiernie wymieniał ciosy. Wzajemna nienawiść nabrała na sile i gdy arcydiabeł atakował kosą, ten oddawał mu mieczem, który płonął tuż przed zadaniem ciosu. Część smoków również walczyła z archaniołami, prowadząc zawziętą walkę.

I wtedy stało się coś, co na chwilę zatrzymało całą bitwę. Po którymś ostrzale z katapulty południowa część murów nie wytrzymała i runęła tworząc przejście. Część spadających odłamków muru trafiła w halabardników i krzyżowców, ale najgorsze było dopiero przed nimi. Za fosą ustawiły się minotaury i troglodyci uzbrojeni w topory i dzidy. Przez fosę najpierw przeprawiali się troglodyci, a potem dołączyły do nich minotaury.

– Żołnierze na wyłom! – krzyknął Lascott i przerwawszy walkę z arcydiabłami pognał krzyżowców na wyłom.

Orrin i Ingham skierowali ostrzał w miejsce przerwanego muru, gdzie eliminowali wkraczające oddziały podziemia. Tuż przy wyłomie czekali na nich krzyżowcy. Tyris stała obok Lascotta nie wiedząc, co robić. Miecz trząsł się w jej rękach, spojrzenie minotaurów paraliżowało ją, a na widok ich topora wyraźnie przełykała ślinę. Starszy żołnierz widział, jak dziewczyna się boi, więc dodawał jej otuchy.

Troglodyci przeszli przez fosę i atakowali przeciwników. Krzyżowcy pierwszą falę wybili z łatwością, ale z każdą kolejną szło już coraz trudniej. Teraz nastała kolej na przeprawienie się minotaurów przez rzekę. Orrin i Ingham wciąż kierowali tam ostrzał, ale nawet dwadzieścia strzałów i magicznych kul wypuszczonych na bestie, nie powstrzymywało ich przed dalszym przeprawieniem się. W końcu udało im się przeprawić i dołączyli do troglodytów spychających krzyżowców w głąb miasta.

Pierwszy z przeciwników zaatakował Tyris, która nerwowo przecięła przeciwnika na pół. Nie zdążyła ochłonąć po pierwszym morderstwie, a już atakowali ją kolejni. Nie trafiali w nią, a dziewczyna radziła sobie coraz lepiej, jednak zapomniała o ich liczbie. Powoli otaczały ją i niektóre z dzid niewiele chybiły. Lascott widząc, że dziewczyna potrzebuje pomocy, zostawił krzyżowców, walczących z minotaurami i ruszył jej na pomoc. Przedarł się do niej i pomógł jej w walce, jednak coraz bardziej spychano ich w głąb miasta. Minotaury przedzierały się do zamku, zabijając krzyżowców z dziecinną łatwością.

Wszystko zmierzało do utraty wyłomu przez Erathian.

5 2 votes
Article Rating

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x