fb Opowiadanie IV: Maroszek - SegeWorld | Kamil "Sege" Sobik

Strona wykorzystuje ciasteczka by świadczyć usługi na najwyższym poziomie Polityka prywatności

Rozumiem
image

Opowiadanie IV: Maroszek

24 maja 2019
Pobierz w formacie PDF

Do Polski przybył rzadki okaz karabinu, którym Polskie Siły Zbrojne się szczyciły przez drugą wojną światową. Był to jeden z nielicznych egzemplarzy pokazujący wysoką myśl techniczną polskich specjalistów w dwudziestoleciu międzywojennym. Skonstruował go inż. Józef Maroszek i wyprodukowano go zaledwie sto pięćdziesiąt sztuk. Do dzisiaj przetrwało pięć i jeden z nich trafił do Muzeum Historii Polski w Warszawie.

Gdy zleceniodawca Garego i Litina dowiedział się o tym karabinie, momentalnie nakazał im jego zdobycie. Wyznaczył wysokie wynagrodzenie za to zlecenie, które jest adekwatne do ryzyka. Wyzwanie duże, zwłaszcza, że Wiktor Borański zażyczył sobie z dnia na dzień mieć ten egzemplarz. Duet nie zdążył się rozejrzeć po muzeum, więc idą na czuja. Litin nigdy nie znosił takich zleceń, bo czuł się przy nich nieswojo, natomiast dla Garego było to wszystko jedno, i tak często działał na żywioł.

Przed włamaniem do muzeum Gary miał przechwycić obraz kamer z miejsc, do których będą uczęszczali. Litinowi przypadło zbadanie możliwości wejścia do muzeum przez dach. W okolicy bloki nie były wysokie, więc nikt ich z góry nie będzie obserwował. Obydwaj wywiązali się ze swoich zadań. Ustalili, że będą wchodzić przez dach, a następnie rozdzielą się, żeby Litin wyłączył czujniki laserowe, a Gary zszedł i zwinął karabin.

Przez kraty wentylacji widzieli rzadki okaz. Był on zabezpieczony szklaną powłoką, wokół której biło kilka czujników, wyłączanych w jednym miejscu. Dookoła znajdowały się przedmioty nawiązujące do okresu historycznego. Ubiór żołnierza, jego uzbrojenie, sztandary armii, opisy bitew i wszystko to, co udało się zebrać z tamtych lat. Odkręcili śruby trzymające kraty i odłożyli je na bok.

Gary pokazał kciuk w górę. Litin kiwnął głową i patrzył na zegarek. Pozostała minuta do ich brawurowej akcji, w której trakcie Litin miał zjechać i wyłączyć czujniki w sali, aby jego wspólnik mógł zejść i wziąć karabin bez obaw o alarm. Założyli noktowizory, Litin podniósł rękę do góry i odliczał. Pięć, wszystkie palce w górze, cztery, jeden palec w dół, trzy, drugi palec w dół, dwa, trzeci palec w dół, jeden, schował czwarty palec. Pięć.

Zeskoczył z szybu i delikatnie niczym pióro opadł na podłogę. Natychmiast udał się licznika, gdzie wstukał odpowiedni kod. Zrobił to w kilkadziesiąt sekund, a trzy głośne piknięcia dały znak Garemu do działania. Zjechał do pomieszczenia i udał się do gabloty z Maroszkiem.

Wtem nastało trzaśnięcie, które i Garego i Litina wytrąciło z synchronizowanego działania. Specjalista od alarmu momentalnie znalazł się w szybie wentylacyjnym. Gary podszedł do liny, zapiął się, próbował wznieść się do góry, lecz … pilot od dźwigu nie działał. Spróbował ponownie, ale dźwig ani drgnie.

Litin machał mu do góry, a jego wyraz twarzy przesiąknięty był złością połączoną z obawą o powodzenie zadania. Dochodziły ich czyjeś kroki, złodziej w szybie zrozumiał, że Gary jest w pułapce. Również i on sam to zrozumiał. Przybiegł do Litina, który chciał mu zrzucić linę. Nie zrobił tego, gdy dostrzegł zbliżające się światło od latarki. Machnął ręką w dół i pokazał palcem w stronę światła. Wspólnik upadł i ukrył się za jednym z eksponatów. Choć luzacko podchodził do życia, to tętno mu biło jak oszalałe.

Tym, kto zakłócił spokój, był ochroniarz, który robił obchód wokół wystaw. Złodzieje spodziewali się, że za chwilę już go tutaj nie będzie, lecz na ich nieszczęście zadzwonił mu telefon.

– Halo? O siema stary, widzę, że nie chce ci się spać. – Z wściekłości Gary groził mu pięścią. Miał nadzieję, że szybką stąd zniknie.

Po kilku kwestiach zakończył rozmowę, lecz w ramach pracy postanowił pooglądać eksponaty, co wywołało jeszcze większe oburzenie złodziei. Gary spojrzał na Litina i ten pokazywał mu pięść energicznie przesuwającą się do przodu. W zamian na to Gary palcem puknął się w głowę – zdurniałeś pacanie? – Ułożył rękę przy uchu w postaci trąby, a następnie zakreślił koła w powietrzu.

Specjalista pokazał mu dwa chodzące palce, które potem przekreślił poziomym ruchem ręki.

Ta, pewnie, już widzę, jak nikogo tu nie ma. – Odrzekł mu Gary w myślach. Błądził wzrokiem po pomieszczeniu i dostrzegł swoją zwisającą linę. Wywijał swoimi rękami niczym pedały w rowerze, a potem pokazał mu palcem na sznur. Kompan od razu zauważył i tak szybko jak mógł przemieścił się do niego i ręcznie wciągnął linę z powrotem do szybu.

Ochroniarz nie chciał ani drgnąć, sterczał i lampił się w przyniesione kolekcje, jakby nie zdążył się na nie napatrzeć w trakcie swoich godzin pracy. Litin spojrzał na zegarek, stracili za dużo czasu. Ponownie pokazał pięść skierowaną do fikcyjnego przeciwnika, lecz postukał palcem parę razy w zegarek. Gary poziomymi ruchami rąk zaprzeczył, przyłożył rękę do fikcyjnej podłogi, a następnie zakreślił palcem koła w powietrzu.

Co z tego, że wywołasz alarm? Zaraz ciebie pacanie mogą nakryć. – wrzał Litin. Już mu chciał pokazać, co mu zrobi, jeśli się nie pośpieszy, ale zerknął na drugi koniec korytarza i … zapomniał o jednej istotnej rzeczy. Kontrolka od alarmu świeci się na zielono, bardzo jasno, nie ma możliwości, żeby ochroniarz jej nie zauważył. Momentalnie otwierał i zamykał rękę, po czym pokazał mu na alarm. Wspólnik spojrzał w tamtym kierunku i wtedy jego serce biło jeszcze szybciej i coraz bardziej panikował. Nie chciał pójść na rozwiązanie, które proponował mu Litin, ale coraz bardziej rozumiał, że nie miał innego wyjścia. Jego kompan nie ustępował, nadal pokazywał, że trzeba go ogłuszyć, dodatkowo coraz energicznie machał rękami z przerwą na coraz mocniejsze bicie w zegarek.

Gary niechętnie spojrzał na ochroniarza, który zmierzał w drugą stronę pomieszczenia. Patrzył na przejście do następnego pokoju, lecz złodziej brał za pewnik, że to kwestia czasu, kiedy spojrzy na alarm. Podobnie jak cicho skrada się lew po swoją zdobycz, tak równie Gary bezszelestnie zbliżał się do ochroniarza. Póki pracownik muzeum nie odwróci głowy, nie miał zamiaru atakować.

W sekundzie rzucał cień na drugi koniec sali. Ochroniarzowi wypadła latarka z ręki i smuga światła skierowała się na złodzieja. Gary odskoczył na bok, nie patrząc, czy nie potrąci jakiegoś eksponatu. Gdy usunął się ze światła, rozejrzał się za pierwszą lepszą przeszkodą, którą był powieszony mundur polskiego żołnierza. Schował się za nim i próbował opanować swój oddech, ale buzująca adrenalina utrudniała mu to. Specjalista od alarmów był już pewny, że zostaną złapani i czeka ich długa odsiadka w pace. Również jak Gary miał problemy z oddychaniem, a z wrażeń miał ochotę wszystko zwrócić.

Ochroniarz dźwignął latarkę i rozejrzał się po pomieszczeniu po raz ostatni. Niczego nie dostrzegł, więc wyszedł z pomieszczenia, od razu skręcając na dział z powojenną historią Polski.

Gdy zniknął Litin głęboką westchnął. Gary odetchnął z ulgą i przejechał ręką po czole, którą opuścił na dół. Następnie kiwał karcąco palcem do specjalisty od alarmów. – Tym razem szczęście uśmiechnęło się do ciebie, ale ile razy jeszcze to zrobi? – Zastanawiał się Litin. Pokręcił głową na Maroszka. Gary w trymiga znalazł się przy karabinie. Ostrożnie ściągnął zasłonę wsadził rękę i pół pomieszczenia zaświeciło się na czerwono, światło szybko przenosiło się na drugi koniec pokoju, żeby potem wrócić. Do kręcącej się czerwieni dochodziło ogłuszające wycie alarmu.

Ani chwili nie czekając Litin zrzucił linę Garemu i machaniem wzywał go do siebie. Kompan zarzucił broń na ramię, pobiegł do liny i zaczepił o nią uprząż. Kciukiem dał specjaliście znak, żeby go wciągał. Litin kliknięciem dźwignął go do szybu. Gary nie czekał aż urządzenie go wyciągnie, chwycił się za szyb i podciągnął się do niego. Odczepił się, a Litin już zwijał sznur. Następnie specjalista od alarmów ruszał zakręcać kraty.

– Zostaw to gówno, spierdalamy! – Gary złapał go za ramię i pognał w stronę wyjścia z pułapki.

Już nie musieli patrzeć na siebie. Obydwaj mieli nadzieję, że jakoś bez szwanku z tego wyjdą.

0 0 votes
Article Rating

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x