Rozdział LVIII i LIX: Bunt Charny
22 czerwca 2020Władczyni Lockenhole patrzyła na dwa trupy, które jeszcze kilka dni temu były jednymi z czterech najważniejszych osób w królestwie. Ciała nosiły podobne obrażenia. Zamachowiec musiał ich zaskoczyć, od razu atakując w serce. Nie mieli czasu, żeby zareagować. Zastanawiała się, co takiego mogli wiedzieć lub widzieć, że morderca tak się z nimi obszedł? Jakie tajemnice odkryli, że jedynym sposobem, aby nie zostały ujawnione, było pozbawienie ich życia? Próbowała pozbierać wszystkie wydarzenia z ostatnich dni. Czuła, że wśród nich znajdzie odpowiedzi.
Notril, wielki rycerz, który od momentu połączenia tunelami wszystkich miast Erathii wiódł spokojne życie w Middleheim. W przeciwieństwie do Charny był spokojnym rycerzem i wolał spotkania towarzyskie od wojowania. Choć nie bał się chwycić za miecz, kiedy wyższa sprawa tego wymagała, nie szukał nowych wrogów w czasie pokoju. Był mądrym człowiekiem, a już na pewno przewidującym i spostrzegawczym. Oczywiście nie obserwowała go całe dnie i noce, lecz często prowadzili korespondencję, więc jakby ktoś chciał go zabić, na pewno by o tym wspomniał.
Rion Sinkarina. Jego myśli znała doskonale. Od podjęcia przez Charnę nauki magii próbował jej wmówić, że ich największym wrogiem jest właśnie Charna Aberville. Ale zabił go ktoś inny. Od jakiegoś czasu nie było dnia, w którym nie kłóciliby się z powodu córki Johna Aberville. Nic z tego nie wynikało oprócz nabrania podejrzeń Tyris co do Charny.
Tyris wiedziała, że zabójcą jest ktoś, kto potrafił poruszać się szybko między Middleheim oraz Steadwick. Morderca, nawet podróżując bez odpowiedniego ekwipunku i przerwy, nie dałby rady zabić dwóch wielkich osobistości w trzy dni, zwłaszcza że obydwie znajdowały się w miastach oddalonych od siebie o cztery dni drogi. O śmierci Notrila dowiedziała się trzy dni temu, a o zabójstwie Riona dzisiaj. Wciąż brakuje jednego dnia.
W takim razie musiał to być ktoś, kto posługuje się magią przynajmniej dobrze. Przypomniała sobie o zaklęciach, które pomagają szybciej pokonywać dystans. Zna czar lot i tylko temu, że nauczył go ją Gavin Magnus. Oprócz tego wiedziała o istnieniu spaceru po wodzie, lecz to zaklęcie było pomocne, kiedy trzeba było przejść przez rzekę lub jezioro. Jak ktoś mógł tak szybko pokonać odległość między jednym a drugim miastem? Nagle poczuła, że musi sprawdzić, czemu Rion przebywał w tamtym pomieszczeniu.
Po raz kolejny badała wszelkie szczegóły z miejsca śmierci kleryka. Dopiero teraz spostrzegła, że wejście do tego pomieszczenia nie było ozdobione, tylko wybite, zupełnie jakby ktoś chciał, żeby tego pomieszczenia nigdy nie odkryto.
No podłodze leżały poszatkowane zwoje pergaminu. Spodziewała się, że w nich znajduje się zakazana wiedza. Gdy wydobyła z siebie pokłady wody, zerknęła na strzępy pergaminu, ale gdy przeczytała jedno słowo, poczuła ogromny ból głowy. Mimo to czytała dalej. Pergamin zawierał opis zaklęcia portal miejski, dzięki któremu rzucający może się przenieść do dowolnego miasta w zależności od stopnia wtajemniczenia w magię ziemi. O magii ziemi wiedziała tylko tyle, że od kilku wieków, od rozpoczęcia wojen drzewnych z Avlee, jest zakazana. Niemniej jeśli ktoś odkrył w sobie ziemię i nauczył się tego zaklęcia, mógł bez problemu przemieszczać się między miastami w Erathii. To wyjaśniałoby, jak zabójca mógł tego samego dnia zabić Notrila, a potem przenieść się do Steadwick, żeby pozbawić życia Riona.
Zaczęła obawiać się o swoje życie. Jeśli morderca widzi, co odkryła, to również powinna znaleźć się na jego liście.
Odkrycie z sali może dowodzić, że mordercą musi być ktoś ze Steadwick. Tyris badała jeszcze kilka kolejnych pozostałości zwojów, aż dotarła… do podstaw nekromancji. Ból głowy coraz bardziej się nasilał. Odrzuciła czytany strzępek i poczuła ogromną ulgę. Nie mogła uwierzyć, że wśród nich jest lub rodzi się nekromanta. Na własnym podwórku nie potrafiła dostrzec wroga. Wroga, który swobodnie żył wśród nich. Czuła się pokonana, ale szybko zebrała się w duchu. Jeśli nekromanta jest wśród nich, to musi natychmiast go odkryć, podobnie jak zrobili to Notril i Rion.
Wróciła z powrotem do ciał swoich towarzyszy. Intuicja podpowiadała jej, że ciała zmarłych coś jeszcze jej powiedzą. Ich rany miały charakterystyczne wyżłobienie, które wyglądało, jakby ostrze nie było wyważone. Otworzyła ranę i jednego, i drugiego. Oboje zginęli z tego samego ostrza. Poznała po ranach sztylet, który wbił w nich zabójca. Jeszcze przed Rozliczeniem przekazała komuś, kogo bardzo ceniła. Komuś, kto już od pierwszego dnia potrafiła ją zadziwiać i wciąż to robi.
Nie mogła uwierzyć w swoje oskarżenia. Skierowała swój wzrok na miejsce śmierci Riona i wtedy wszystko jej się ułożyło. Ta osoba miała problemy z odkryciem wody. Pozostawała po godzinach, żeby ją w sobie odnaleźć. Tak naprawdę ta sama osoba pod płaszczem nauki magii wody przebywała w pomieszczeniu, by uczyć się zaklęć ziemi. Specjalnie wybierała czas, w którym ćwiczyła z klerykiem, bo wiedziała, że później nikogo już nie ma i nikt jej nie będzie przeszkadzał. W międzyczasie odkryła zwój nekromancki. To, co ów zwój dokładniej zawierał, wpłynęło też na jej chęć zgłębienia się w niego, a wtedy chciała sprawdzić, czy posiadła już nekromancję. Z tego powodu udała się do Middleheim, bo tam zginęły pierwsze osoby pod ziemią. Wtedy Notril nakrył ją osobę na dokonanej nekromancji. Nie udało mu się jej wydać, bo zakończyła jego żywot. Następnie wróciła do stolicy pewnie tylko po to, by pozbierać swoje najważniejsze rzeczy i uciec do Deyji. Jej główne rzeczy znajdowały się w tajemnym pomieszczeniu, które przez przypadek odkrył Rion. Zabiła go i teraz ucieka ze stolicy lub dopiero to zrobi.
To, co teraz zamierza zrobić Tyris, było dla niej gorsze niż wiadomość o śmierci dwóch Erathian w ciągu tych kilku dni.
Rozdział 59
Umieściła bagaże na koniu oraz zapewniła sobie wyjście ze Steadwick. Teraz potrzebowała czasu, żeby zająć czymś Tyris, nim ta ruszy za nią w pogoń. Jedyne, co ją teraz przytłacza, to śmierć Riona i Notrila. Pomyślała, że jeśli zmasakruje ich ciała, wtedy królowa na pewno pozostanie stolicy. Zakładając, że jeszcze nie odkryła, kto to zrobił. Trupy znajdują się w sali kopułowej gildii magów. Mogła swobodnie wchodzić do budynku, bo wszyscy żołnierze skupili się na pilnowaniu bram miasta.
Już miała nacisnąć klamkę, kiedy posłyszała rozmowę dochodzącą z sali kopułowej.
– Królowo, zgodnie z rozkazem wszystkie wejścia są obstawione. Brama zamknięta i nikt się przez nią nie prześlizgnie – oznajmił żołnierz królowej Lockenhole. Charna rozkazała pierwszemu napotkanemu żołnierzowi, żeby przekazał informację o zamknięciu bramy Tyris.
Charna wiedziała, że jak rozkaże pikinierom stacjonującym przy bramie otworzyć ją, to to zrobią. W końcu jest wyższa stopniem i czekałaby ich sroga kara, jeśli odmówiliby wykonania rozkazu.
– Królowo, kogo mamy zatrzymać? – Dopytywał żołnierz.
Po krótkiej chwili oznajmiła coś, co dla nekromantki stało się jednoznaczne z rozpoczęciem ucieczki.
– Wszystkich, którzy chcą opuścić miasto. Przede wszystkim Charnę Aberville.
Charnie nie udało się zatrzymać Tyris w mieście, co gorsza już rozpoczęła misję schwytania młodej rycerki i doprowadzenia jej pod sąd, a na nim zostanie wydane orzeczenie egzekucji.
Charna zbiegła po schodach i głośno zagwizdała na swojego rumaka. Przybył od razu na zawołanie. Dosiadła go i popędziła pełnym galopem w stronę bramy.
Tyris usłyszała charakterystyczny gwizd Charny, którym przywoływała konia. Wraz z żołnierzem wybiegła przed gildię magów. Od razu dostrzegła uciekającą nekromantkę. Zagwizdała dwa razy – był to sygnał mobilizacji dla czempionów. Część z koronnych oddziałów Erathii miała być w każdej chwili gotowa na wszystko. I była.
Z areny walk wyruszyły dwa oddziały po dziesięciu żołnierzy i jeden koń bez jeźdźca przeznaczony dla królowej. Dosiadła go i wyruszyła wraz z żołnierzami za Charną Aberville. Była przepełniona nienawiścią do byłej Erathianki i pragnieniem wydania na nią wyroku śmierci za morderstwo dwóch wielkich Erathian.
Charna ma nad nią przewagę i jest w połowie drogi do bramy. Pomimo dzielącej ich odległości i galopu kopyt końskich usłyszała jej rozkaz:
– Otworzyć bramę!
Tyris zauważyła, jak brama miasta się podnosi, ale również dostrzegła, że nie była całkowicie spuszczona, inaczej tak szybko nie podnieśliby jej na taką wysokość, nawet jeśli dziesięciu naraz zdecydowałoby się ją podnieść. Wiedziała, że to sprawka Charny. Przyśpieszyła, wychodząc przed grupę czempionów. Musiała jak najszybciej znaleźć się w takiej odległości, żeby pikinierzy na murze mogli ją usłyszeć. Gdy znalazła się w tym miejscu, zawołała:
– Zamknąć bramę! Nie przepuścić Charny Aberville!