Rozdział XLVI: Bunt Charny
6 kwietnia 2020Siedliska smoków były opuszczone. Nim do nich doszli, odkryli kolejne dawne nighońskie miasto – nazwali je Cornerstore, ze względu na jego położenie. Odkryty równoległy tunel do tego, którym przyszli, prowadził z powrotem do Middleheim. Zmierzając na południe, zrobili koło z Kildare do Cornerstore.
Siedlisko smoków było opuszczone, lecz leżało w nim mnóstwo skarbów, które, jak ocenili, przydadzą im się do życia, a także wiele kosztowności, które smoki musiały zrabować w trakcie chwilowej okupacji Steadwick i całej Erathii. Tyris natychmiast wydała rozkaz o złupieniu siedliska i bardzo dokładnym zbadaniu go w celu odkrycia w nim wszystkiego, co nie zostało jeszcze odkryte. Na tym zadaniu spędzili tam następne dwa tygodnie. W tym czasie transport do Steadwick praktycznie się nie zatrzymywał. Konie zostały połączone niewidzialną liną łączącą siedlisko ze stolicą. Rumaki zaraz po załadowaniu wozów ruszały do Steadwick, skąd wracały najszybciej jak to możliwe do siedliska. Jednak największy skarb znaleziono przypadkiem.
Pewnego dnia, gdy Charna eksplorowała okolicę wraz z kilkoma żołnierzami, odkryła… ludzi zniewolonych do pracy przez potwory. Uwolnionych z więzów, a było ich kilka tysięcy, wychudzonych i zniszczonych, wysłano do Steadwick.
Od tych wydarzeń minęło pięć lat. Mijające dni panny Aberville były podobnie. Albo uczyła się magii u Riona, albo eksplorował tunele we wszystkich możliwych kierunkach. Najgorsza dla niej była nauka magii. Nie mogła poczuć w sobie wody, jeśli nie wyobraziła sobie księgi czarów magii wody. Bez tego nie mogła zrobić zacząć kolejnych punktów rzucania zaklęć. Była wściekła na siebie za niepowodzenia i rozumiała złość Riona, który wciąż jej powtarzał, że jest mądrą dziewczyną i ma w sobie ogromną wiedzę, lecz wiedza magiczna całkowicie różni się od wiedzy dostępnej w księgach. I oczywiście na każdym kroku przywoływał Sanyi, wielką mentorkę, która uczyła się zaklęć poprzez sam wzrok. Od kiedy przekroczyła ona próg gildii magów, wiedziała, że magia jest jej powołaniem. Magia i moc przenikały całe jej ciało. Czuła je w rękach, nogach, głowie i nim nauczyła się jakiegokolwiek zaklęcia, pokazała kilka niewinnych sztuczek magicznych. Klerycy i kapłani, widząc jej wielkie umiejętności, wiedzieli, że posiadanych przez nią pokładów magii nie można zmarnować. W trakcie jej szkolenia magicznego okazało się, że jest wzrokowcem. Wystarczyło tylko, że spojrzała na kapłana bądź kleryka rzucającego zaklęcie, a od razu potrafiła je powtórzyć. Sama mówiła, że widzi, jak mistrzowie rzucają zaklęcia i dostrzega moc płynącą w ich rękach, wiedzę zasiadającą w ich umysłach, a przede wszystkim magię, która pragnie, żeby wyszła z ich ciał. Widziała, jak bronili się przed tym, ale również że chcieli ją wypuścić. Widziała magię i moc, jak energię czekającą na uwolnienie.
Zmęczona nauką wyładowywała swoje negatywne emocje podczas przeszukiwania tunelów. Oprócz miejsc, w których nomadzi pozostawili warzywa i owoce, odnaleźli mieszkańców innych erathiańskich miast, którzy schronili się w podziemiach przed Rozliczeniem. W podziemiach znaleźli Welnin, Harmondale, Keventry (Notril był wniebowzięty widząc, że z dwutysięcznego miasta aż pięciuset się uratowało) czy Fair Feather. Nie znaleziono nikogo z rodzinnego miasta Charny, a ona sama już nie wierzyła, że ktokolwiek przeżył. Uratowani z poprzednich miast dawali nadzieję, że komuś mogło się poszczęścić, lecz panna Aberville już dawno wyzbyła się nadziei.
Początkowo uratowani ze Steadwick byli entuzjastycznie nastawieni do pozostałych, lecz… niekoniecznie nastawienie to było odwzajemnione. Ocaleni ze Stone City nie wykazywali chęci współpracy, a wręcz… utworzyli swoje własne królestwo. Z tego powodu rozpętała się pierwsza podziemna wojna domowa.
Stone City było drugą po Steadwick twierdzą co do wielkości, ale pierwszą stojącą na drodze najeźdźcy z Nighonu, dlatego od wieków była przygotowana na długie oblężenia. Sprowadzano tam wielu krzyżowców, kuszników, kawalerzystów, żeby spowolnić natarcie Nighonu, a jeśli była taka możliwość, to przerwanie ofensywy już w tym miejscu. Rozliczenie przetrwali głównie wojskowi, którzy natychmiast utworzyli swoje królestwo i zapomnieli o ideałach, na które przysięgali bronić własną piersią. Czyniło to przewagę po stronie opozycjonistów ze Stone City. Ocaleni ze Steadwick, jeśli już wygrywali bitwy, to tylko poprzez mądre dowodzenie Charny, Tyris i Notrila. Dopiero po dwóch latach trwania wojny szala przechyliła się na korzyść zwolenników królowej Tyris Lockenhole. Steadwick było liczniejsze od Stone City, co miało niebagatelny wpływ na przebieg wojny. Do armii królowej wcielono kolejnych rekrutów, którzy pomogli jej przechylić szalę na korzyść królowej. Choć wojska opozycjonistów były lepiej wyćwiczone od wojsk królowej, to nie potrafiły zniwelować przewagi liczebnej jej armii. Armia Tyris odnosiła zwycięstwo za zwycięstwem, a każde z nich zbliżało Steadwick do głównego natarcia na miasto rebeliantów. Szturm na Stone City poprowadziła Charna, która miała pod sobą pięciuset kuszników oraz stu zbrojnych. Oblężenie nie trwało długo. Gdy wyważyli bramy, krzyżowcy weszli do miasta i błyskawicznie je spacyfikowali.
Wojna przyniosła opłakane skutki dla całej Erathii. Tunele łączące obydwa miasta przedstawiały śmierć, a stosy trupów ciągnęły się od Stone City aż do Middleheim. Początkowo nikt nie zwracał na nie uwagi, ale gdy w Keventry zanotowano pierwsze zgony spowodowane przez chorobę, której przebiegu nie odnotowano w żadnych księgach, Tyris sprowadziła kleryków do zarażonego miasta, a żołnierzom nakazała spalić i pochować poległych.
Mieszkańcy podbitego miasta nie chcieli podporządkować się władzy Tyris. Próbowali ją przekonać, twierdząc, że Erathia zginęła i jej czasy minęły bezpowrotnie. Na te słowa serce królowej Lockenhole zawrzało gniewem. Władczyni rozkazała żołnierzom dokonać rzezi wszystkich mieszkańców, dopóki nie poddadzą się jej woli. Nie zrobili tego. W masakrze w Stone City przelano krew ponad dziesięciu tysięcy. Bez różnicy, czy żołnierze napotkali dorosłego czy dziecko, każdy za niezłożenie wierności Tyris został potraktowany mieczem. Królowa do końca miała nadzieję, że mieszkańcy Stone City się opamiętają.
Kolejną wojnę podziemną toczyli z ocalałymi z Trailli oraz Caryatid. Wybuchła ona rok po zwycięstwie nad Stone City i trwała przez sześć miesięcy. Powód wojny był taki sam jak pierwszej wojnie, lecz konflikt zainicjowały wojska Tyris Lockenhole . Kolejny raz wojna zakończyła się rzezią niewinnych, która trwała do złożenia hołdu królowej i przysięgi wierności przez ocalałych. W rzezi zginęło około dwóch tysięcy ludzi. Drugie tyle oddało się we władanie Tyris.
Charna nauczona doświadczeniem wiedziała, że ludy z północy tym bardziej nie będą przyjaźnie nastawione do współpracy. Z północnych osad przetrwała Rozliczenie jedynie Stonecastle. Panna Aberville zmierzała tam z armią tysiąca krzyżowców, lecz okazali się zbędni. Pięć tysięcy ocalałych mieszkańców chętnie oddało się pod panowanie Tyris Lockenhole. Mimo to Charna została jeszcze jakiś czas w mieście, by przejąć administrację pod rządy Tyris. Rozdzieliła obowiązki dla dowódców wojskowych, urzędników oraz wyznaczyła rzemieślnikom normy do pracy.
Podczas pobytu w Stonecastle Charna odkryła tunel prowadzący do Deyji i intuicja jej podpowiadała, że powinna sprawdzić, jak wygląda to królestwo, z którym od wielu wieków Erathia jest w konflikcie. Wojskowym rozkazała wrócić do Steadwick, a królowej przekazać informację, że musi skontrolować, czy miasto przestrzega jej praw. Wykorzystała ten czas, by dotrzeć do królestwa Deyji. Przez dwa tygodnie zmierzała konno tunelem i nie spostrzegła żadnego miasta nekromanckiego. Dopiero po tym czasie zauważyła byłe miasteczko erathiańskie, które zostało zniszczone przez nekromantów. Nie podjeżdżała do niego, ponieważ już z daleka widziała dowódcę, który dokonywał jakiegoś rytuału: podniósł ręce do góry i pod nim ulotnił się zielony dym, który zatopił jego kostki i dochodził do kolan. Charna nie widziała nigdy wcześniej czegoś podobnego, ale później dostrzegła, jak umarli mieszkańcy miasta… powstają, powoli, niezdarnie, jakby przypominali o swoich ubytkach na ciele. Panna Aberville nie potrafiła odwrócić się od pokazu, nie mogła uwierzyć, że była świadkiem nekromancji. Widziała na własne oczy, jak na wpół żywe istoty przywracają do życia zmarłych. Nagle do jej głowy wdarł się donośny pisk, który zmącił jej umysł, tak iż nie dała rady spoglądać własnymi oczami. Chwilę później krzyk się uciszył i ustąpił miejsca zjawie, która mówiła:
– Zjawa nareszcie zobaczyła, do czego próbujemy ją przekonać. Do życia, którego…
Ponownie nastał pisk, który trząsł jej głową. Po chwili szamotaniny z niewidzialną siłą uległa jej i upadła na ziemię.
Zmysły do niej wróciły. Wstała i spojrzała na ożywione istoty, które stawały się marionetkami dowódcy. Robiły wszystko, co im rozkazał. Zrozumiała, że nekromanci pod ziemią czują się jak smok w powietrzu. Mogą stworzyć armię, która zagrozi całemu Antagarich, w tym i Erathii. Tak szybko, jak tylko potrafiła, wróciła do Steadwick i przekazała rewelacje królowej.
Jeśli Nighon ma dążenia imperialistyczne, to tylko kwestia czasu, kiedy znowu ruszy na podbój Erathii. Notril nie miał racji łącząc smoki z siedliska z Nighonem, ale nie mylił się w ocenie siły Nighonu.
Erathia znalazła się między młotem a kowadłem. Nighon i Deyja najmniej straciły w kataklizmie, a były to ludy, które pod ziemią czują się wspaniale. Jeśli do tego przetrwali barbarzyńcy, wtedy czeka ich wojna na trzech frontach.
Młoda rycerka czuła, że nie mają szans. Jedynie magia mogła im pomóc, lecz nawet potężna armia musi mieć mocne podstawy, a klerycy magią nie dadzą rady ich stworzyć. Dowodzić armią mogą tylko rycerze, lecz wyższych dowódców jest tylko trzech: Charna, Notril i królowa Tyris. Rycerz z Keventry nie ma predyspozycji magicznych, dziewczyna z Fort Riverstride ma problemy z opanowaniem podstawy magii, więc tylko Tyris potrafi rzucać zaklęcia, a to za mało. Ilekroć Charna myślała o magii, tyle razy była na siebie wściekła, że woda nie może do niej wpłynąć, mimo że w miastach jest jej tyle, że mogłaby się w niej utopić.
W Erathii brakowało wszystkiego oprócz wody. Okazało się, że każde nighońskie miasto za zamkiem posiadało wykopane wielkie jezioro, w którym gromadziła się słodka woda, spływająca ze skał podziemnych. Erathianie wykorzystali sposób Nighończyków na gromadzenie wody.