fb Saga Sawrhino - Tom 1 - Rozdział 5 część 3 - Kamil "SegeWorld" Sobik

Strona wykorzystuje ciasteczka by świadczyć usługi na najwyższym poziomie Polityka prywatności

Rozumiem
image

Saga Sawrhino – Tom 1 – Rozdział 5 część 3

21 kwietnia 2021
Pobierz w formacie PDF

– To tu wszystko się zaczęło. – Turnley rzekł do Cavina. – Tutaj poprosiłem ją o rękę.

– Opowiadała. Później cały czas się uśmiechała, a ja zastanawiałem się, czy czymś jej nie odurzyłeś.

Gdy spostrzegł, że żołnierz żartował, lekko się uśmiechnął.

– I to tutaj wszystko się skończyło. – Po czym wysypał jej prochy.

– Ona jest wśród aniołów. – Pocieszył go Cavin, który spostrzegł, że Turnley zaczynał się godzić ze stratą. Śmierci bliskiej osoby nie akceptuje się z dnia na dzień. On sam do dziś nie zaakceptował śmierci matki Lany.

– Nie wyobrażam sobie, żeby była gdzieś indziej.

Choć Cavin dostrzegł, że stolarz już godził się ze stratą, to z tyłu głowy tkwiła mu sprawa, którą musiał przekazać.

– Jak dobrze wiesz, rozpoczęliśmy wojskowe śledztwo wyjaśniające przyczyny jej śmierci. Mamy pierwszych podejrzanych po zeznaniach naocznych świadków. Jednakże wersje zeznań są dość rozbieżne i na ich podstawie nie możemy nikogo skazać. Potrzebujemy twoich zeznań.

– Specjalnie czekałeś, aż wszyscy pójdą, żeby móc ze mną o tym porozmawiać?

– Nie, głównie przyszedłem pożegnać córkę i ułatwić jej przeprawę do krainy aniołów. Ale skoro jesteśmy sami, to chciałbym porozmawiać z tobą o okolicznościach jej śmierci.

Turnley spoważniał, a jego oczy odzwierciedlały determinację połączoną z zemstą. Szybko przypomniał sobie wszystkich uczestników zdarzenia. Bujna blond czupryna i tatuaż w kształcie sztabek złota na klacie, krótko ostrzyżony brunet z blizną na łydce. Nim zdążył odpłynąć zapamiętał dowódcę tamtego oddziału z kuszą na ramieniu, któremu brakowało kilku zębów, głównie przeżuwaczy. Zrozumiał, że żaden sąd na wyspie opanowanej przez ród Razi nie wymierzy im odpowiedniej kary.

– Postawisz ich przed sądem wojskowym?

– Tak zamierzam zrobić zgodnie z prawem.

Potwierdził coś, czego nie chciał usłyszeć. Miał świadomość, że już nigdy nie założą zbroi i nie będą mogli zajmować publicznych stanowisk. Ale będą żyli i to najbardziej irytowało Turnleya.

– W takim razie niczego ode mnie się nie dowiesz.

Konkretna i zdecydowana odpowiedź zaskoczyła żołnierza. Nie spodziewał się tak kategorycznej odmowy.

– Dlaczego nie chcesz mi pomóc?

Spojrzenie w jakim Turnley obdarował żołnierza zmroziło jego żyły. Wiele widział w swoim życiu, jednak zawsze traktował go jako pogodnego i opanowanego człowieka. W tej chwili gromadziły się w nim wszelkie mroczne cechy.

– Mam pomóc uratować zbrodniarzy od jedynej kary, na jaką zasłużyli? – Ojciec Lany nie rozumiał słów stolarza i nie zdążył nic powiedzieć. – Chcesz ich postawić przed sądem. Na naszej wyspie można co najwyżej ich wygnać. Wciąż będą żyli, jakby nic się nie stało. Albo, jeśli nie zostaną wygnani, to będą siedzieli w więzieniu, ale nadal będą żyli. Dlatego wyjaśnij mi, dlaczego mam pomóc ci ich uratować?

– Żebyś ty się nie stał jednym z nich.

Miał nadzieję, że przemówił do rozsądku, lecz wyglądało, że Turnley już wymierzył im karę i teraz myśli nad jej wprowadzeniem.

– A więc co, mam chodzić po wyspie i udawać, że nic się nie stało?

– To co, chcesz ich zabić?!

– Właśnie tak!

Prowadzili pojedynek wzrokowy, w którym obaj byli zmotywowani do zwycięstwa. Turnleyowi zależało, by w oczach Cavina wypaść jak najbardziej wiarygodnie, natomiast żołnierz chciał dostrzec w stolarzu jakiekolwiek odznaki zwątpienia, ale on był świadomy swojego wyboru. W jego oczach płonęła żądza zemsty i choć z ust Turnleya brzmiało to irracjonalnie wiedział, że i tak odpłaci oprawcom.

– Chyba się przesłyszałem. – Pragnął wybić mu ten pomysł z głowy. Traktował go jak własnego syna i nie chciał, żeby i jemu coś się stało. – Wydaje mi się, że nie wiesz co mówisz.              

– Nie przesłyszałeś się. – Determinacja nie znikła. – Nie wierzę w żaden wyrok sądu, jeśli nie otrzymają kary śmierci. Jakikolwiek inny wyrok od tego, jest po prostu kpiną z życia Lany.

Żołnierz nie zamierzał mu odpowiadać, ale nie chciał mu przyznać racji.

– I jak chcesz to zrobić? Nie masz szans z żadnym z nich. Myślisz, że zaczajenie się na nich wystarczy? Może tak jednego zabijesz, a co z pozostałymi? Naprawdę uważasz, że nie uczono nas, jak nie być zaskoczonym drugi raz w ten sam sposób? Turnley, jeśli …

– Przepraszam cię Cavin, ale myślałem, że ojciec, któremu bestialsko zamordowano córkę zrozumie mnie. Zamierzasz im tak odpuścić?

Nie zamierzał. Chciał się zemścić na tych, którzy dokonali tego mordu, ale też miał swój kodeks żołnierski. Nie mógł pozwolić na samosąd. Jednak łatwo mówiło się o przestrzeganiu prawa, kiedy sytuacja nie dotyczyła ciebie. Miał ochotę odpłacić się tym, którzy odesłali jego córkę w za światy. Dlatego rozumiał go, choć nie chciał mu tego przyznać.

– Nie zamierzam. – orzekł wprost. – Podobnie jak nie zamierzam tracić kogoś, kogo pokochałem jak własnego syna.

Szczerość Cavina złagodniała męża Lany. Tylko na chwilę.

– W takim razie wiesz, że mnie nie powstrzymasz. Jeżeli chcesz mnie zatrzymać, to już mnie zakuj w kajdanki i zaprowadź do więzienia.

Nawet gdyby chciał, to prawo mu tego zabraniało. Nie można zamknąć kogoś, kto ma nieczyste intencje względem danej osoby. Wyrokom podlegają dokonane czyny, nie chęci. Został pokonany przez własnego syna. Nie chciał mu na to pozwolić, ale również nie zamierzał go zatrzymać. Myślał, że decyzję podjął na podstawie chwili, ale on był tego pewien.

Ciemna noc zaczynała przybierać jaśniejsze barwy. Budził się nowy dzień, który dla Turnleya będzie początkiem nowego życia. Nie powróci do codzienności, póki nie dokona zemsty. Miał świadomość, że będzie go dużo kosztowała, ale był jej to winny. Dostrzegł, jak doświadczony żołnierz prowadził wewnętrzną wojnę między tym co musiał, a tym co powinien.

– Dziękuję, że mnie popierasz.

– Nie popieram! – Mocno zaznaczył. – Ale rozumiem.

– Dziękuję, że byłeś na pożegnaniu Lany. A teraz wybacz, bo muszę jeszcze wiele spraw załatwić.

Odwrócił się i szedł w stronę domu. Przez dłuższą chwilę, żołnierz patrzył na niego i nie wiedział co powiedzieć.

– Turnley!

Stolarz momentalnie się zatrzymał. Czyżby jednak się rozmyślił i postanowił go aresztować? Postawa względem prawa jednak wygrała nad chęcią zemsty?

– Zmieniłeś zdanie? – Głos mu się łamał.

Cavin podszedł do Turnleya, a każdy jego krok wywoływał w stolarzu obawy o intencje żołnierza. Gdy stanął przed nim serce biło mu jak oszalałe. Twarz ojca Lany ukazywała wiele mieszających się ze sobą uczuć i nic się z niej nie dało odczytać.

– Nie zmieniłem zdania, ale to co teraz powiem zostaje tylko między nami. – Spojrzał w lewo, w prawo, za siebie, przed siebie i do góry, gdzie zatrzymał wzrok na chwilę, aż w końcu spojrzał mu w oczy. – Skoro nie powstrzymam cię od zemsty, to chociaż wskaż mi tych, którzy wtedy tam byli. Zamierzam ci pomóc.

2 1 vote
Article Rating

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x