fb Turnley: Saga Sawrhino – Tom 1 – Rozdział 9 - Kamil SegeWorld Sobik

Strona wykorzystuje ciasteczka by świadczyć usługi na najwyższym poziomie Polityka prywatności

Rozumiem
image

Turnley: Saga Sawrhino – Tom 1 – Rozdział 9

19 maja 2021
Pobierz w formacie PDF

– Czy ja cię prosiłem o jakąkolwiek pomoc?! – Przekraczając próg domu Cavina Turnley krzyczał na niego, mając mu za złe, że tak bardzo się narażał. – Lana mi nie daruje, jeśli coś ci zrobią!

– Podobnie jak ona mi nie wybaczy, jeśli coś się tobie stanie. – Lana wciąż żyła w ich myślach. – Nie pozwolę ci umrzeć i dobrze o tym wiesz, choćbym miał przystawić pod topór swoją własną głowę za ciebie, to zrobię to. Jeśli nie przez wzgląd na ciebie, to przez wzgląd na nią.

Nie wybaczy sobie, jeśli ktoś go skrzywdzi. To nie jego zemsta! Nie powinien się w to mieszać! Zwłaszcza, że jest żołnierzem i jako pierwszy będzie podejrzany o zabójstwo Lemera.

– Cały czas mnie będziesz chronił? – Spojrzał z politowaniem na żołnierza. – Nie mam dziesięciu lat i umiem dbać o siebie!

Cavin nie popierał jego osądu. Podczas zemsty ludzie są zdolni do najbardziej irracjonalnych rzeczy, na które wcześniej by się nie zdecydowali. Turnley nie myślał samodzielnie i to zemsta przejmowała nad nim kontrolę.

– Mam nadzieję, że gdy już odegrasz się na żołnierzach, to spokojnie wrócisz do stolarni i będziesz normalnie żył.

Normalnie żył. Już nie wiem co to znaczy. – odrzekł mu w myślach. Choć od śmierci Lany minęły dwa tygodnie, to wciąż miał wrażenie, jakby jego świat zawalił się przed kilkoma klepsydrami. Rany po śmierci ukochanej wciąż krwawiły i nie chciały się zabliźnić. Cavin wyczuł jego myśli i opatulił go ojcowską ręką.

Nagle Turnley przerwał tą chwilę nostalgii.

– Wiesz, jakie plotki krążą o tych dwóch morderstwach?

– Nie mam potrzeby ich słuchać, skoro wiem, jak było naprawdę. – Wiedział, do czego zmierzał. – Sprawdziłem dokładnie miejsca zbrodni i zabrałem wszystko, co mogło się z tobą kojarzyć. Nie mają żadnego punktu zaczepienia, więc zrodziło się kilka plotek. Głównie dotyczą one korelacji między rodowych. Jedni uważają, że jest to zabójca na zlecenie rodu Parhir, inni daliby głowę, że zabił to ktoś z rodu Hatenpust, bo to oni są mistrzami w skradaniu się, inni traktują to jeszcze jako zatarg pomiędzy żołnierzami, ale tych głosów jest najmniej.

– Szkoda.

Żołnierz wolał, żeby dwie pierwsze plotki częściej się przewijały wśród żołnierzy. Jeśli rzeczywiście zaczną się pytać o zatargi występujące między żołnierzami, bardzo łatwo trafią na niego. I choć w tej chwili interesowało go tylko bezpieczeństwo przybranego syna, to z tyłu głowy nadal chciał pełnić służbę wojskową.

– Odnośnie drugiego zabójstwa nikt się nie połapie, że Ranę otruto drewnem rerańskim.

– Zaraz, zaraz – Turnley połączył poszlaki – skąd wiesz, czym go otrułem?

– Ludzie o tym gadają. – odrzekł spokojnie. – Mogłeś pomyśleć, żeby podać mu truciznę, która nie powstaje z materiałów do robienia mebli.

– I tak by mnie z tym nie połączyli.

– Czyżby? A znasz jakiegoś innego stolarza na wyspie, który jest w stanie obrobić drewno rerańskie? – Nie odpowiedział. – No właśnie, nie musiałeś się tak głośno afiszować, że to ty wysłałeś Ranę w zaświaty.

– Więc jak przebiega śledztwo?

– Turnley, dopiero dzień minął od zabójstw, oczekujesz, że już odkryją poszlaki lub pierwszych oskarżonych? W tym momencie sprawdzają wszystkie beczki z karczmy, bo pojawiły się podejrzenia, że ktoś specjalnie dosypał drewna rerańskiego do nich.

– Przecież to idiotyczne. – stwierdził Turnley. – Po co mają sprawdzać beczki, skoro oprócz Rany nikt nie został otruty, a wątpię, żeby jego kufel był pierwszym napełnianym z tej beczki. Kto w ogóle podsunął taką myśl?

– I tak zostałyby sprawdzone, ale nie od razu. Pierwsze powinni zebrać zeznania od świadków zdarzenia, a nie pozwolić wszystkim się rozejść.

Turnleyowi coś nie pasowało. Nie mógł uwierzyć, że żołnierze są aż tak ślepi. Przecież zamordował ich kompana, to powinni zrobić wszystko, żeby dorwać odpowiedzialnego za jego śmierć, a oni marnowali czas na zbędnym przeszukiwaniu beczek, pozwalając im wszystkim się rozejść.

– Kto im podsunął taką myśl? – powtórzył pytanie.

– Pewien mag, który dostrzegł drewno rerańskie w gębie oskarżonego.

Magowie nie byli głupcami. Doskonale posługiwali się magią niszczycielską i konstrukcyjną, a to wymagało wielkiej mądrości. Dlatego kimkolwiek był ten mag, miał świadomość, kto zabił, zwłaszcza, jak odkrył truciznę. Zatem czemu tego nie powiedział? Turnley doznał olśnienia.

– Wszedłeś tam w przebraniu maga i udawałeś, że chcesz pomóc żołnierzom?! – Gdy Cavin nie odpowiadał, uznał to za potwierdzenie podejrzeń.

– Magowie mają wielkie poważanie, nawet wśród pospólstwa, a co dopiero wśród wojowników. Więc tak nakierowałem ich na mylny trop. Idąc nim, ślady powinny się tak zatrzeć, żeby nie dało się na ciebie wpaść.

– Na mnie wpaść! – Cavin nie chciał wyjawiać, że to on był tym magiem, ale musiał uświadomić Turnleya, do jakich wniosków wojskowi doszli. – Czy ty w ogóle martwisz się o siebie?! Nie wybaczę sobie tego, jeśli coś ci zrobią! Lana mi też tego nie daruje! Przestań w końcu mi pomagać! To moja zemsta, nie twoja!

– I mam pozwolić, żebyś wpadł w ręce tych bestii!? Myślisz, że to co oni zrobili twojej żonie i mojej córce, to jest jednorazowy przypadek? – Stolarz nie rozumiał, do czego żołnierz zmierzał. – Słuchaj, chociaż nigdy cię polityka nie interesowała, to teraz jest ważna również dla ciebie. Abel Razi ma kontrolę nad połową wysp i teraz to on będzie ustalał prawa według swojego uznania, a każdą niesubordynację będzie traktował surowo. Najczęściej śmiercią. Więc naprawdę myślisz, że jeśli wpadniesz im w ręce, to cię wygnają z wyspy?

Tak na to nie patrzył. Był świadkiem ich bestialstwa i jeśli rzeczywiście dokonują go częściej, to okazało się, że wyspę przejęli barbarzyńcy ukrywający się pod złotymi błyskotkami. Jeśli wcześniej miał wyrzuty sumienia, co do posłania morderców w zaświaty, to już go opuściły. Żałował wyłącznie, że nie zapamiętał wszystkich, którzy wtedy tam byli.

Nie był już zły na żołnierza, wręcz coraz bardziej rozumiał jego motywy. Ojciec Lany bronił go nie tylko przed odpowiedzialnością za swoje czyny, ale przede wszystkim, ratował mu życie.

– Dziękuję za pomoc. – Nie było w tym ani krzty ironii.

– W porządku. Kiedy chcesz zabić tego dowódcę?

– Dzisiaj. Najlepiej w tej chwili.

 

Zgodnie z życzeniem Turnleya Cavin ruszył do koszar, gdzie stacjonował dowódca odpowiedzialny za jej śmierć. – Pewnie ten kretyn wciąż nie domyślił się, że zabił moją córkę. – Pomyślał żołnierz, kiedy wchodził do koszar. Morderca jego córki i jednocześnie dowódca oddziału stał przy zbrojowni.

– Witaj, chyba wiem, kto dokonał zabójstwa ich wszystkich.

W koszarach o niczym innym się nie mówiło, tylko o śmierci Rany i Lemera. Zaciekawił dowódcę.

– Masz jakieś podejrzenia?

– Podejrzenia nie – rozejrzał się, czy nikt ich nie podsłuchuje – fakty – oznajmił zbliżywszy głowę do niego.

– To czemu nie mówisz na głos, tylko kryjesz się, jakbyś bał się komuś o tym powiedzieć?

– Chcesz się z kimś dzielić swoją zasługą? Pomyśl, chciałeś być jednym z ważniejszych admirałów dla magnata Raziego. Wielokrotnie walczyłeś na morzu, a potem zdegradowano cię do miana dowódcy lądowego. Nie czas wrócić na swoje miejsce?

Dla dowódcy ten układ był mocno podejrzany. Patrzył przenikliwym wzrokiem na doświadczonego żołnierza i zrodziło mu się jedno pytanie.

– A co ty z tego będziesz miał? Nie wierzę, żebyś mi pomagał bezinteresownie.

Myślał, że prowadzi rozmowę, ale tym pytaniem dowódca zapędził go w kozi róg. Gra się odwróciła i Cavin na szybko potrzebował dowodu, co uzyskałby na takim układzie. Nigdy nie zależało mu na sławie i wysokiej pozycji. Wyłącznie chciał bezpieczeństwa dla siebie i swojej rodziny. Rozmyślał nad potencjalną odpowiedzią, a im dłużej to robił tym bardziej dowódca zaczynał nabierać podejrzeń. W końcu wymyślił.

– Masz rację, nie pomagam bezinteresownie. Widziałem, że miałeś niezłą kuszę, spodobał mi się ten model z dobrym spustnikiem i niezłym kołowrotkiem. Widziałem jak ktoś ostatnio z niej strzelał.

– Widziałeś ją? – Teraz to on ściszył głos. Nie chciał, żeby ktoś usłyszał, o zniknięciu tak dobrej kuszy. Ciężko na nią pracował i nie raz wykorzystywał ją w trakcie walk na morzu, czy podczas polowania. Strzelanie z niej nie męczyło, a to przez wzgląd na lekkość w spuszczaniu bełtu i wstawianiu następnego. Wolał, by wieść o jej zniknięciu nie rozeszła się.

– Widziałem i w dodatku ktoś chce ją wykorzystać, żeby wrobić ciebie w morderstwo.

– Słucham? – Cavin mógł mu powiedzieć o magmie wylewającej się z wód otaczających Archipelag Sześciu, tak samo by się zdziwił.

– Na miejscu zbrodni znaleziono kuszę, która wyłącznie pasowała do twojej broni. Broń zniknęła, a więc musiałeś ją szybko schować. Choć to jeszcze nie stanowi podstawy, aby oskarżyć cię o morderstwo, wystarczy, aby postawić cię przed sądem wojskowym za współudział.

W tej chwili dowódca zapomniał o podejrzeniach, jakie miał względem Cavina. Chciał jak najszybciej dorwać tego złodzieja, który zwinął mu broń.

– Prowadź mnie do niego, jutro nie będzie wiedział, jak się nazywa

 

Poprzedni rozdział znajdziecie tutaj:
https://segeworld.pl/turnley-saga-sawrhino-tom-1-rozdzial-8/

1 1 vote
Article Rating

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x