fb Powstanie Ragilii – Rozdział 7 – część 1 – fantastyka - SegeWorld | Kamil "Sege" Sobik

Strona wykorzystuje ciasteczka by świadczyć usługi na najwyższym poziomie Polityka prywatności

Rozumiem
image

Powstanie Ragilii – Rozdział 7 – część 1 – fantastyka

25 czerwca 2024
Pobierz w formacie PDF

Rozdział 7 – część 1 – fantastyka w najlepszej postaci

Fantastyka w najlepszej postaci 🙂

W głowie Oranii wciąż kłębiły się słowa … Zjawy? Ducha? Widma? Nie wiedziała, jak go określić. Namówił ją, żeby poszła do jaszczuroludzi i była jego głosem. Wciąż nie ufała Korindanowi. Ukrywał coś przed nią i ta świadomość ją dobijała. Z jednej strony czuła, że chciał pomóc jaszczuroludziom w walce o wolność, a z drugiej nie mówił jej co po tym.

Nie miała zbyt częstego kontaktu z jaszczuroludźmi. Dopiero po raz pierwszy rozmawiała z tym kucharzem, który przyrządził jej dobrego jaszczura z moglistym dyniaczem. Czuła, że jeśli ktokolwiek coś miał wiedzieć, to tylko on. Pogalopowała z pałacu barona na plac budowy. Dostrzegła kucharza, który ponownie przyrządzał jedzenie dla innych. Pognała do niego i gdy zsiadła z konia, jaszczuroczłowiek natychmiast się skulił, gdy ją tylko zauważył.

– Chciałam spróbować twojego jaszczura. Nigdy nie jadłam nic tak dobrego.

Czerwonołuskowy nie wiedział, co powiedzieć, lecz wziął drewnianą miskę, wyciągnął z kotła jaszczura, a następnie polał go wywarem ze zwierzęcia i dołożył do niego moglistego dyniacza. Podał go jej, a Orania ponownie zajadała się najpyszniejszym daniem, jakiego miała okazję kiedykolwiek skosztować. Rozkoszowanie się posiłkiem spowodowało, że na moment zapomniała o powodzie, dla którego przybyła na plac budowy. Po chwili sobie przypomniała.

– Chciałam cię o coś zapytać.

– Przepraszam, nie wolno mi rozmawiać z ludźmi.

– Spokojnie nic ci nie grozi, ja się wstawię za tobą.

– Niech mi pani wybaczy, ale nie mogę z panią rozmawiać.

– Gadzie! Nudzi Ci się?! – Jeden ze strażników usłyszał jego rozmowę z Oranią i rzucił się na niego z pejczem. – Zaraz cię przywołam do porządku!

Czerwonołuskowy natychmiast zwinął się w kłębek ze strachu przed uderzeniami. Żołnierz zaatakował niewolnika, lecz pejcz pochwyciła skryba, która pociągnęła go do siebie tak, że strażnik wylądował w błocie.

– To ja rozmawiałam z jaszczuroczłowiekiem i chyba kmieciu zapomniałeś, kim jestem.

Strażnik podniósł się z błota i gdy zobaczył, że rozmawiał z Oranią natychmiast się pokłonił.

– Pani, proszę mi wybaczyć za moją zuchwałość.

– Jeszcze raz podniesiesz pejcz na któregokolwiek z niewolników, to ze mną będziesz miał do czynienia. Odeślę cię do najbardziej barbarzyńskiej prowincji Gradenii, a jeśli ci to nie pomoże, to pozbawię cię wolności i będziesz pracował za każdego z tych jaszczuroczłowieków. Czy to jest jasne?

– Tak, moja pani, wybacz mi.

– Zejdź mi z oczu.

Strażnik znikł, nim zdążyła domówić ostatnie słowa. Natomiast jaszczuroczłowiek patrzył zszokowany na swoją wybawicielkę.

– Przepr… – przerwał, nie wiedząc, co powiedzieć. – dzięku…

– Już nic nie mów. Chodź ze mną.

 

Dalsza część opowiadania poniżej

Jeżeli treść opowiadania Ci się spodobała i chciałbyś wpłynąć na rozwój świata literackiego, to serdecznie zachęcam Cię do sprawdzenia mojego Patronite. Kliknij w poniższe logo.

 

Albo postaw mi kawę, będę serdecznie za nią wdzięczny:

Krol nie chciał dać za wygraną. Kiedy wszystkie gnolle rozeszły się do swoich jam podszedł do tej, do której wszedł Zdorak. Przeczucie mu podpowiadało, że coś ukrywał. Nie odpowiedział mu z pełnym przekonaniem.

Podszedł do jego jamy i obserwował jej wejście. Chwilę później zobaczył, jak psi pyszczek z ubranym żółtym futrem z białymi kropkami na głowie wyszedł z jamy i kierował się w przeciwnym kierunku do tego, z którego Broan i Kroić przyprowadzili Krola do wioski. Natychmiast jaszczuroczłowiek poszedł za nim. Widział jak Zdorak cały czas się rozglądał wokół siebie, jakby w obawie, że jest obserwowany. Teraz miał wręcz pewność, że przywódca gnollu coś przed nimi ukrywał i Krol miał nadzieję się tego dowiedzieć.

Weszli w bagnistą część Gazi, gdzie stopy zapadały się głęboko w mieliznę, lecz mimo to Zdorak nie miał trudności z poruszaniem się po podłożu, w przeciwieństwie do Krola, który czuł, że za chwilę wpadnie do błota. Jaszczuroczłowiek zmierzał za nim, do momentu, aż gnoll się zatrzymał. Rozglądał się, jakby wyczekiwał kogoś. Krol ustawił się za większym drzewem i bacznie obserwował przywódcę gnolli. Chwilę później trzech ludzi podeszło do niego.

Prowadzili dość ożywioną dyskusję, lecz dzieliła ich zbyt duża odległość, żeby Krol mógł usłyszeć poszczególne słowa. Wydawało mu się, że ludzie śmieją się z gnolla, a ten cierpliwie znosił ich obelgi. W końcu gnoll wyciągnął coś spod futra i im wręczył. Zielonołuskowy zauważył, że była to sakiewka, którą jeden z żołnierzy natychmiast otworzył i wyciągnął mały przedmiot. Obracał go w palcach, a następnie włożył z powrotem do sakiewki. Przekazał ją człowiekowi, który na oko Krola, był dostojniej ubrany niż reszta. Poklepali gnolla po ramieniu i następnie zawrócili z powrotem do miasta.

Coś ich nagle zatrzymało. Odwrócili się w kierunku gnolla, który skulił się. Krol zrozumiał, że najprawdopodobniej powiedział coś, co ich oburzyło. Ludzie podeszli do niego, jeden z nich wyciągnął coś na kształt buławy i uderzył nią mocno przywódcę gnolli. Gnoll upadł na ziemię, na co dwaj pozostali oprawcy doskoczyli do niego, i wszyscy trzej zaczęli okładać nieszczęśnika. Po chwili przestali, jakby zrozumieli, że gnoll już dostał lekcję za swoją zuchwałość. Wzięli sakiewkę i poszli w kierunku miasta.

Gnoll długo nie powstawał z ziemi. Już Krol chciał podejść i pomóc przywódcy psopodobnych istot, lecz tamten powstał po dłuższej chwili. Przywódca jaszczuroludzi z powrotem schował się za drzewo. Gnoll złapał się za głowę, a po chwili podążył w przeciwnym kierunku, do miasta i obozowiska gnolli. Krol w dlaszym ciągu zmierzał za nim, do momentu aż Zdorak wskoczył do innej jamy, od której długo nie wychodził. Jaszczuroczłowiek czekał aż z niej wyjdzie, aby z nim o tej sytuacji porozmawiać. Jednak im dłużej z niej nie wychodził, tym coraz bardziej zielonołuskowy zaczynał się o niego martwić. Zmartwienie wzięło nad nim górę, podszedł do jamy i wskoczył do niej.

Jaszczuroczłowiek spoglądał na wnętrze jamy i miał wrażenie, że kiedyś był w podobnym miejscu. Wszystkie malowidła, gobeliny, rzeźby gdzieś już widział. Przedstawiały skrzydlate postacie, czarne zwierzęta z kopytami i wielkimi rogami czy jaszczura potężnego z pięcioma głowami. Po chwili zrozumiał, w jakim miejscu się znalazł. W świątynii Goryi, tej samej, która była w Itrapie. Przyglądał się jej malowidłom i widział, jak hydry dzielą dobra pomiędzy wszystkich gnolli, jak byczary swoimi oczami zabijają niebezpieczeństwo, jak bazyliszki polują na zwierzęta. Wszystkie malowidła przedstawiały tą samą harmonię, którą widział w Itrapie.

– Przestań mnie śledzić! – warknął Zdorak.

– Przepraszam, ale wyznajecie to samo bóstwo co my.

– Nie interesuje mnie to, co wyznajecie – odburknął gnoll. – Jesteś naszym gościem, ale nie nadużywaj naszej gościnności.

– Hydry dają wam jedzenie. Wiwerny bronią przed najeźdźcami. Bazyliszki opiekują się wami. Wierzycie w to samo co my.

Zapowietrzył się, gdy usłyszał dokładny opis Krola.

– Wyznajecie pokój, prawość i sprawiedliwość. Nie ma tutaj niczego związanego z niewolnictwem, więc dlaczego pozwalasz twoim współbratymcom tak się traktować?

– Jesteśmy traktowani najlepiej jak się da – podszedł do jednego z malowideł i zapalał świece znajdujące się w pobliżu. Jaszczuroczłowiek miał wrażenie, że Zdorak robił to tylko po to, żeby się go pozbyć. – Odejdź stąd, nic nie rozumiesz.

– Rozumiem to, że wyznajecie to samo, co my. Ludzie traktują was tak samo pogardliwie jak nas.

– To nieprawda.

– Widziałem, jak cię potraktowali, kiedy im dałeś sakiewkę, więc nie okłamuj mnie.

Zdorak odwrócił się w jego kierunku z wściekłością malującą się na pysku. Podniósł zęby i zawarczał, jakby szykował się do ataku. Zielonołuskowy pamiętał ten wzrok z Itrapy. Tak zachowywały się psy ludzi, które rzucały się na nich i dotkliwie ich szarpały swoimi pazurami. Zląkł się na to, co chciał z nim zrobić przywódca gnolli.

– Nie życzę sobie, abyś mnie śledził. Czy wyraziłem się dostatecznie jasno?

Krol zamienił się w słup soli, ale resztką odwagi rzekł:

– To powiedz mi o wszystkim, wtedy nie będę cię śledził.

– Nie mam zamiaru się przed tobą tłumaczyć – odburknął i dalej zapalał świece.

– Nie musisz się przede mną tłumaczyć, ale dlaczego okłamujesz swoich braci.

– Nikogo nie okłamuję!

– To czemu nikt z tobą nie szedł? – Krol nie dawał za wygraną. – Czemu dajesz się ludziom poniżać? Czemu traktujecie ich, jak swoich panów, skoro oni was poniżają? Biją was, a wy ich traktujecie za panów.

– Nikt nas nie bije. Już się o to postarałem.

– Otrzymałeś od nich kilkanaście kopniaków.

– Tylko ja, to dodatkowa cena, aby nikt nie był już bity.

– Broan i Kroić mają blizny od pejczy. – Zdorak odwrócił się do niego, a jego szczęka opadła. Patrzył na niego przestraszonym wzrokiem. – Kroić ma zdartą łapę, a Broan bliznę na głowie, myślę, że pozostali również mają niemałe blizny.

Zdorak wyglądał na przerażonego. Po raz pierwszy czuł, że nie panował nad swoimi braćmi i pozwolił ludziom na zadanie im krzywdy.

– Kłamiesz. Mówili mi, że wszystkie blizny otrzymali przy załadunku.

– Stało się to przy załadunku, ale to ludzie ich pejczem poganiali do pracy.

– Skąd to wiesz?

– Bo ja również mam podobne rany. – Odsłonił tunikę na wysokości pleców i odwrócił się do Zdoraka, aby widział je wyraźnie. – Podobne rany mam na swoim własnym ciele. Wiem, skąd one pochodzą.

Przywódca gnolli przez dłuższą chwilę patrzył niewidzącym wzrokiem na plecy Krola. Słowa jaszczuroczłowieka zaskoczyły go całkowicie.

– Ludzie obiecali mi, że nie będą się znęcać nad nami. Płacę im specjalnie za to, żeby się nad nami nie znęcali.

– To ludzie okłamali cię i o niczym nie mówią. Poniżają was i traktują jak niewolników. Podobnie jak nas.

Dostrzegł, że rozmówca nie chciał wierzyć jego słowom. Próbował jakkolwiek je zanegować, ale nie miał ku temu argumentów.

– Powiedz mi, co mam robić – poprosił zrezygnowany.

 

Kolejna część opowiadania w następny wtorek o godz: 16:00

Zainteresowany dalszą częścią? Jeśli tak to kliknij poniżej „Następny wpis”.

Sprawdź moje media społecznościowe:

https://www.facebook.com/KamilSobikPisarz

https://www.instagram.com/kamil_sobik_pisarz

 

Jeśli chcesz poznać inne moje opowiadania, czy powieści, fantastyka i nie tylko, to zapraszam do sklepu:

https://segeworld.pl/sklep/

Korekta i Beta czytelnictwo: Karolina Kwarcińska

0 0 votes
Article Rating

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x