fb Moje pomyłki na drodze pisarskiej - SegeWorld | Kamil "Sege" Sobik

Strona wykorzystuje ciasteczka by świadczyć usługi na najwyższym poziomie Polityka prywatności

Rozumiem
image

Moje pomyłki na drodze pisarskiej

27 czerwca 2024
Pobierz w formacie PDF

Moje pomyłki na drodze pisarskiej

Kamil Sobik, czy gdzieś coś ci dzwoni, że taki pisarz istnieje? Jeśli tak, to wiedz, że czuję teraz dumę, ale założę się, że nikt poza tobą nie podniesie ręki. Znam swoje miejsce i wiem, że jeszcze długa droga przede mną, abym był rozpoznawalny pisarzem. Brakuje mi dość trochę, aby dobić, do pierwszego tysiąca sprzedanych powieści, ale dzisiaj nie o sprzedaży chciałbym mówić, a o moich porażkach w trakcie poszerzania świadomości wśród czytelników o mojej marce pisarskiej.

Co może was zdziwić, ale pomimo tego, że jeszcze jestem nierozpoznawalny, to już miałem kilka spektakularnych upadków, z którymi chciałbym się z wami podzielić. Zainteresowani? Jeśli tak, to zapraszam do dalszej lektury.

Porażka nr. 1: Nawiązanie współpracy z wydawnictwem vanity

W 2018 roku wydawnictwo Posnania ogłosiło konkurs na utwór literacki nawiązujący do powstania wielkopolskiego (domyślacie się pewnie o jakiej swojej powieści będę teraz mówił). To był luty tego roku, a powieść w całości miała być stworzona do października tamtego roku. Napisałem, wysłałem i… niestety nie wygrałem. Jednak to nie była porażka, bo później chciałem tą powieścią zainteresować wydawców, ponieważ dostałem pozytywną opinię o niej od beta czytelników.

Poszukiwałem zainteresowanych wydawnictw i trafiłem na koronne wydawnictwo vanity, które było zainteresowanie podjęciem współpracy ze mną. Oczywiście, jak to wydawnictwo vanity zaproponowało wydanie mojej powieści, ale z moim wkładem pieniężnym. Nie wiedziałem, jak działa rynek wydawniczy, więc się zgodziłem. Do momentu podpisania umowy z tym wydawnictwem wszystko było super.

Dopiero później zaczęły się schody. Kontakt jakikolwiek był utrudniony, a jak już był, to pracownicy dawali znać, że nie mają ochoty z mną rozmawiać. Redakcja i korekta zrobiona po łebkach, ale ufałem im, że wiedzą, co robią. Jak powieść miała swoją premierę, to powieści nie kupił dosłownie nikt. Po dwóch latach od momentu wydania powieści sprzedała się ona w niecałe sto pięćdziesiąt egzemplarzy.

Wspomniałem wcześniej o wkładzie pieniężnym. Wiecie ile on wynosił? – dwanaście tysięcy złotych. Jak czasami opowiadam o tym znajomym, to chwytają się za głowę. Teraz już wiem, że na pewno nigdy nie wydam w vanity i wam też radzę. To była bolesna porażka, z której wychodziłem przez kilka lat, a sprzedaży było jak na lekarstwo.

Porażka nr. 2: Próba wydania Buntu Charny jako część uniwersum świata Heroes of Might & Magic

Kiedy pisałem Bunt Charny w 2017 roku to przyświecał mi cel, aby powieść była rozwinięciem świata popularnych hirołsów. Starałem się tak bardzo odwzorować świat, przenieść mechaniki z gry do książki, nawet napisałem dalsze charakterystyki dla bohaterów, którzy nie byli tak bardzo znani, a wszystko po to, aby fani gry mieli powieść w swoim uniwersum.

Już wtedy wiedziałem, że chciałem wydać powieść w trybie self – published i mimo, że nie miałem żadnego wsparcia finansowego, to praktycznie dwie trzecie wypłaty przeznaczałem na jej wydanie. Zapłaciłem za redakcję powieści, która ciągnęła się przez ponad dwa lata, później za jej korektę i już miałem płacić za skład powieści, tylko ktoś mnie zapytał, czy aby nie naruszam praw autorskich do pierwotnego dzieła.

Byłem przekonany, że nie, ale poradziłem się pani mecenas. Po dogłębnej analizie wprost powiedziała, że powieść jest utworem zależnym, a jak wiecie z lektury artykułu o fanfikach, nie mogłem jej wydać.

Zatem zaczęła się moja długa i mozolna droga, aby nakłonić ówczesnego właściciela praw autorskich do marki, a więc fransuski koncern Ubisoft, do udzielenia licencji na dystrybucję powieści w ich świecie. Przedstawiłem im pomysł i byli mocno zainteresowani jej wydaniem, tylko był jeden haczyk:

Nie współpracują z Self – Publisherami, tylko z profesjonalnymi wydawnictwami.

To był mini policzek w twarz, ale pomyślałem sobie, że znajdą wydawcę i wspólnie ustalimy plan działania. Liczyłem, że jeśli już ma się tak dużego gracza do promocji, jak Ubisoft (z roku na rok notuje przychody na poziomie dwóch i pół miliarda dolarów), to znalezienie wydawcy nie będzie problemem.

Jakże było moje zaskoczenie, gdy dosłownie po roku żadne z wydawnictw nie wyraziło zainteresowania wydania powieścią i to mimo tego, że pokazałem im list od dyrektora generalnego Ubisoftu, zainteresowanego wydaniem dzieła.

Wtedy się mocno podłamałem. Ta porażka dała mi w kość. Nie miałem ochoty nic robić związanego z pisaniem. Jednak po chwilowym załamaniu się nie poddałem i działałem dalej, a więc przejdźmy do kolejnego błędu…

 

Dalsza część artykułu o wenie poniżej

Jeżeli treść artykułu Ci się spodobała i chciałbyś wpłynąć na rozwój świata literackiego, to serdecznie zachęcam Cię do sprawdzenia mojego Patronite. Kliknij w poniższe logo.

 

Albo postaw mi kawę, będę serdecznie za nią wdzięczny:

Porażka nr. 3: Wydanie powieści Gary & Litin: Maroszek

Nie o samą powieść chodzi, bo wiem, że można ją polubić, podobnie, jak moich bohaterów, tylko o tym, jak z nią wszedłem w rynek, jako samowydawca. Oczywiście przygotowanie tej powieści zafundowałem z własnej kieszeni, podobnie, jak i promocję. W tamtym okresie pracowałem jako reklamodawca w mediach społecznościowych i gdy wykręcałem liczby sprzedażowe dla klientów, to myślałem, że tak samo zrobię ze swoją twórczością.

Redakcja, korekta i później skład powieści oraz druk, wszystko szło zgodnie z planem. Nawet nie spotkałem żadnych komplikacji przy dostarczeniu powieści przez drukarnię. Pamiętam, jaki byłem ucieszony, kiedy przyszły pierwsze egzemplarze do domu. Czułem, że teraz złapałem byka za rogi, że w końcu się uda. Miałem ogromne nadzieje, wydawało mi się że wystarczy zastosować techniki promocji, które stosowałem w pracy na co dzień i wszystko się uda..

Wiecie, ile sprzedałem powieści w ciągu pół roku takiego działania? Podpowiem wam, że była to okrągła liczba. Wiecie ile? Tak dużo zainwestowałem, że sprzedałem… ZERO powieści przez pierwsze pół roku.

Wtedy załamałem się na maksa, bo wiedziałem, że powieść nie była zła. Wręcz była świetna, tylko był z nią jeden problem. Nie umiałem o niej mówić. Stąd nic z niej nie poszło, a ja skończyłem z kolejnym załamaniem.

Jak myślicie po tym rzuciłem pisanie? Wręcz przeciwnie. Wiedziałem, że rynek pisarski ma na mnie miejsce, tylko muszę się dobrze pokazać. I tak przejdźmy do kolejnej powieści, którą już wydałem wcześniej.

Porażka nr. 4: Premiera powieści W drodze do wolności

Dla osób niewtajemniczonych, to powieść, o której mówiłem w punkcie pierwszym, to była właśnie W drodze do wolności. Zbiegło się to z czasem, kiedy wydawnictwo vanity straciło licencję na promowanie mojego dzieła, więc współpraca się skończyła. Wciąż o niej słyszałem, że jest na tyle dobra, że warto z nią coś zrobić. Dlatego postanowiłem ją wydać raz jeszcze, tym razem pod moim szyldem.

Przyznaję, że jak redakcja i korekta zazwyczaj przebiegały w porządku, tak teraz miałem tu starcie tytanów. Korektor zarzucał redaktorowi braki umiejętności, a korektor się bronił, i tak pałeczka była przerzucana. W końcu koniec końców powieść powstała i chciałem zorganizować spotkanie premierowe w muzeum powstania wielkopolskiego w Poznaniu. W końcu powieść nawiązywała do tematyki instytucji. Wydarzenie było zorganizowane z wielką pompą, rozpisywały się o nich media i wiecie ilu było uczestników spotkania premierowego?

Również okrągła liczba, a dokładniej… ZERO.

Ale za to kilka powieści co miesiąc się sprzedawało.

Później jeszcze było kilka porażek

Każda z nich zasługiwała na miano porażki roku, ale nie wspominam wam o nich po to, by się jakkolwiek żalić. Piszę wam o tym, bo macie pewność, że nieważne, jak wielkie błędy się popełniło zawsze jest kolejna szansa. Mógłbym rzucić to pisanie, bo wydałem na to tyle kasy, a efektów, jak mogliby powiedzieć złośliwi, żadnych.

Jednak widzę efekty i widzę, że idzie mi coraz lepiej. Wierzę w siebie i swój potencjał literacki, z którym możesz się zapoznać na moim blogu. Pamiętaj, że kolejne powieści czekają na ciebie. Możesz wesprzeć ich wydanie na Patronite czy BuyCoffee. Serdecznie do tego zachęcam dla dobra literatury.

 

Sprawdź moje media społecznościowe:

https://www.facebook.com/KamilSobikPisarz

https://www.instagram.com/kamil_sobik_pisarz

 

Jeśli chcesz poznać inne moje opowiadania, czy powieści, fantastyka i nie tylko, to zapraszam do sklepu:

https://segeworld.pl/sklep/

Korekta i Beta czytelnictwo: Karolina Kwarcińska

0 0 votes
Article Rating

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x