fb Część II part 2: Podbój Steadwick - SegeWorld | Kamil "Sege" Sobik

Strona wykorzystuje ciasteczka by świadczyć usługi na najwyższym poziomie Polityka prywatności

Rozumiem
image

Część II part 2: Podbój Steadwick

18 czerwca 2020
Pobierz w formacie PDF

Bracia spojrzeli po sobie i tak Izak podszedł pierwszy do króla i przejąwszy od niego list, zaczął go czytać. Początkowo nie reagował, dopiero, kiedy dobrnął do drugiej części listu jego ciemne oczy wyrażały rozpacz i momentalnie się zaszkliły. Skończywszy go, zamknął je i zasłonił jedną ręką, trzymając w  drugiej list.

Lascott widząc zrozpaczonego brata, chciał go pocieszyć, ale czuł, że wiadomość, którą skrywał pergamin, dotyczyła i jego. Wziął list z ręki brata i rozwinąwszy go, zaczął czytać.

„Drogi królu Kendallu,

Piszę ja, Edric z rodu Pogory, stacjonujący w północnej Avauntnell. Wysłałem do ciebie wiadomość, ponieważ sprawa jest poważna. W poprzednim liście informowałem Cię mój panie o sojuszu między królem Tralloskiem, a Winstonem Boragusem. Właśnie najechali na nasze ziemie i zniewolili naszą ludność. Wszystkich żołnierzy wybito, a ludność zniewolono.

Jednak to nie koniec smutnych wieści. Wycofaliśmy się do Castellatus, jeżeli ruszą na nas, to będziemy się bronić tak długo jak potrafimy, ale patrząc na obecny stan dłużej niż miesiąc nie wytrzymamy. Dlatego pilnie potrzebujemy wsparcia.

Na koniec tego listu zaznaczę, że Krewlod i Tatalia przysłali do nas wiadomość, która została przybita do dwóch zmarłych dowódców. Było napisane: „Te ziemie są już nasze, a wszelkie próby odbicia krwawo stłumimy.” Tą wiadomość przybili na tors dwóch dowódców: Briana oraz Rolanda Abervilla.

Drogi królu potrzebujemy wsparcia, inaczej nie przetrwamy.

Wierny sługa Erathii

Edric Pogory”

            W przeciwieństwie do swojego ciemnowłosego brata, Lascotta ogarnęłą wściekłość. Na szybko przeczytał go jeszcze raz i złożywszy go rzucił na stół, mówiąc do króla:

            – Królu, proszę o wysłanie mnie w stronę oddziałów Edrica.

            – Lascott, to nie jest dobry pomysł.

            – Królu przepraszam, ale nie masz racji. – Ściągnął usta, przesuwając wzrok z króla w stronę listu. – Tatalia i Krewlod podbijają nasze wschodnie ziemie i jeszcze śmiejąc się nam w twarz uzurpują sobie prawo do tych ziem.

            – Lascott zdaję sobie sprawę, że jesteś wściekły, ale …

            – Nie jestem wściekły! Tylko mam ochotę nabić na swój miecz kilka goblinów i jaszczuroludzi! Dlatego …

            – Nie zgadzam się i nie podnoś głosu na króla!

            Straszy z braci patrzył z wściekłością na generała. Nie wiedział, czy bardziej denerwowało go to, że nie dostał pozwolenia na podbój zachodnich ziem, czy strofowanie go przy obecności najważniejszych ludzi Erathii. Chciał pomścić swoich braci. Widział, że Izaka też opanowała żądza zemsty, ale on zawsze kumulował te emocje w sobie i rozładowywał wtedy, kiedy była okazja.

            Pozostali patrzyli, wymieniając wściekłe spojrzenia. U króla do wściekłości dochodził spokój i opanowanie, przyjmujące formę dostojności, w której król pokazuje swoją władzę, a nie podlega emocjom. W przypadku Lascotta był to wulkan nienawiści, który jest w fazie erupcji i rozpryskuje się na pozostałych członków rady. Pierwszą ofiarą jest generał Kendall, jednak on wie, jak sobie radzić z takimi emocjami, gdyż sam niejednokrotnie miał z nimi do czynienia. Chociaż rozumiał Lascotta, to wiedział, że emocje nigdy nie są dobrym doradcą, zwłaszcza, jeśli są tak wzburzone.

            Jako pierwszy opanował się Lascott.

            – Przepraszam królu za moją reakcję. Jednak – wziął list i pokazał go królowi – nie mogę bezczynnie patrzeć, jak te wstrętne jaszczuroczłeki i ogry wyrżnęły naszych braci, a my nie możemy im się odpłacić.

            A więc tajemnica wyszła na jaw. Pozostali słysząc o śmierci Rolanda i Briana, współczuli im. Mimo, że każdy z nich stracił jakiegoś członka rodziny, tak wciąż wieści o bliskich bolały tak samo.

            – Rozumiem twoje zdenerwowanie Lascott, jednak w tej chwili nie mamy sił, aby walczyć na dwa fronty.

            – Królu, ale co w takim razie z tym robimy? – zagaił Ingham. – Jeśli nie zatrzymamy zachodniego natarcia, wtedy bardzo szybko dojadą do Fort Riverstride i …

            I wtedy cała zachodnia Erathia będzie w rękach Jaszczuroludzi i barbarzyńców. Może nie byli aż tak brutalni, jak demony czy nekromanci, ale na pewno ograbią ludzi i ich zniewolą. Podobnie jak kiedyś Tarnum i król Gryphonheart szalony. Kendall wiedział, o tym, ale myśl o podzieleniu armii i walczeniu na dwa fronty przywoływała wizję, w której cała Erathia została podbita. Królowa Katarzyna musi jak najszybciej wrócić do Steadwick, a jego zadaniem jest dopilnowanie, aby miała do czego wracać.

            – Zatem mamy jeszcze jeden problem. Tatalia i Krewlod.

            – Podzielmy oddziały i ruszmy na nich. Obejmę nad nimi dowództwo. – postanowił Lascott, ale pozostali z rady nie pochwalali tego pomysłu.

            – Nie mamy takiej armii, żeby prowadzić dwie wojny naraz. – rzekł Orrin. – Wszyscy dobrze znaliśmy Briana i Rolanda oraz szanowaliśmy ich jak własnych braci. Jednak w tym momencie nie mamy z czym wyruszyć na zachodnie granice.

            – Zatem ich nie szanowaliście, skoro …

            – Lascott, nie zaczynaj! – Dowódca Królewskiego Militarnego Oddziału Erathii przerwał dalszy wywód starszego z Abervillów, wiedząc, dokąd to prowadzi. – Żałujemy śmierci waszych braci, ale to nie pora, abyśmy tracili głowę.

            – Wojna nie jest dobrym rozwiązaniem, ale zostawić tak tego również nie możemy. – oznajmił profesor Xanthor, który uciszył sie na czas kłótni między dwoma członkami. – Osobiście pamiętam, jak pewien Jaszczuroludź imieniem Korbac, przewodził mi w drodze do Tatalii. Napadnięto nas w trakcie, a on uratował mi życie. Może tym razem również nam pomoże.

            – Do czego zmierzasz, profesorze?

            – Zmierzam do tego, że powinniśmy zawrzeć jakikolwiek układ z Tatalią i Krewlod.

            – Układ?! – Lascott wyśmiał ten pomysł. – Oni mordują naszych ludzi, plują nam w twarz, a my im jeszcze to wybaczymy?

            – Potrzebujemy spokoju. – odrzekł niczym uniżony sługa, który pokłonił się przed Krzyżowcem, co uspokoiło go. – Potrzebujemy go, na jakichkolwiek warunkach, choćby i hańbiących dla nas. Wówczas kupimy sobie spokój i czas na przygotowanie się do ofensywy.

            Brzmiało to sensownie, przynajmniej dla pozostałych członków, ale nie dla braci Aberville, którzy nie przyjmowali do siebie innego rozwiązania, aniżeli wojna i to już teraz. Król rozejrzał się, po zebranych twarzach i widział, kto popiera ten pomysł, a kto nie.

            – Zatem panowie, widzę, że większość z was zgodziła się na zawarcie pokoju z Tatalią i Krewlod. – Mówiąc to patrzył na braci, którzy z wściekłością spoglądali w inną stronę. – Profesorze, czy jesteś w stanie podjąć się tego zadania?

            – Oczywiście. – Podszedł do gryfa. Wyciągnął jedno z piór, na co ogromne ptaszysko wzburzyło się, ale dzięki pokornej postawie profesora Xanthora natychmiast się uspokoiło. Zasiadł do stołu i zaczął pisać. – Napiszę list do mojego przyjaciela Korbaca i proszę ciebie królu jedynie o zgodę, aby gryf przyleciał prosto do mnie, zamiast do ciebie.

            – Zgadzam się. – Po czym podszedł do ptaka i wskazał mu na profesora. Gryfy były mądrymi istotami i krążyły legendy, że dlatego widnieją na symbolu Erathii, gdyż są mądrzejsze od władcy i widzą więcej, niż on. Aczkolwiek gryfy szanowały zdanie swoich królów, więc pokłoniwszy się nisko, podszedł do profesora. Xanthor skupiał się na treści listu, w którym prosił o pilne spotkanie i podanie dokładnego miejsca.  Następnie zawiesiwszy go na szyi ptaka, poklepał go, a on odleciał przez ten sam otwór, którym wleciał. – Królu, wyruszam w drogę.

            – Dobrze profesorze i niech Rion ma cię w swojej opiece.

            Profesor skłoniwszy się radzie, opuścił ją.

            – Dobrze panowie, musimy wrócić do szkolenia żołnierzy.

            – Mój panie, jeśli moi kapłani będą mogli jakkolwiek pomóc, to proszę śmiało korzystać z ich usług. – rzekł Ingham. – Myślę, że to może pozytywnie na nich wpłynąć, gdyż żyją w strachu.

            – Podobnie jak my wszyscy, drogi przyjacielu. – Smutno uśmiechnął się do kleryka. – Zatem panowie, wiecie, co macie robić. Zwalniam was z rady i niech Rion trzyma nad nami pieczę.

            Wszyscy się pokłonili i skierowali do wyjścia. Jako pierwszy wyszli Izak i Lascott, którzy trzaskali wszystkimi drzwiami tak, że dźwięki rozchodziły się po całym zamku, a żołnierze woleli nie zarzucać ich swoimi problemami. 

5 1 vote
Article Rating

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x