fb Część 6: Charna vs Mardon - SegeWorld | Kamil "Sege" Sobik

Strona wykorzystuje ciasteczka by świadczyć usługi na najwyższym poziomie Polityka prywatności

Rozumiem
image

Część 6: Charna vs Mardon

7 października 2020
Pobierz w formacie PDF

– Powiesz mi w ogóle, po co to zrobiłaś? – Tamarę zaczęły irytować te tajemnice Charny. Rozumiała, że przez to, co Mardon i reszta kompanii jej zrobili, to nie jest w stanie nikomu zaufać, ale zważywszy, że razem z nią włamała się do pokoju i pierwsza wyciągnęła rękę, to należała jej się choć odrobina wiary.

– Potrzebuję kogoś, kto pomoże mi dokopać mu.

– Ty już do reszty postradałaś rozumy. Chcesz walczyć na pięści z Mardonem?

– Sama nie dam rady, więc ktoś mi musi pomóc.

– Charna, ja wiem, że masz dziesięć lat i masz prawo nie rozumieć świata, ale …

– Po prostu mam ochotę mu dokopać i nie ważne ile mam lat obieżyświacie.

– Nikt ci nie pomoże i nawet ja nie zamierzam. – Charna już miała przerwać jej wypowiedź, ale Tamara nie dała jej dojść do słowa. – I tak boję się Mardona, a mimo to zamierzam ci pomóc.

– Sama powiedziałaś, że nie zamierzasz.

– Nie w taki sposób. Upokorzmy go i to tak, żeby w ogóle się nie połapał. – Charna już nic z tego nie rozumiała. Chce pomóc, a jednocześnie nie chce pomóc? O co jej chodzi? Gdy wyszły przed plac ćwiczebny skierowały się na jego drugi koniec, po której stronie znajdowało się mieszkanie dziewczyny. Wszedłszy do jego środka dziewczyna kontynuowała. – Nikt z nas nie jest w stanie pokonać Mardona, a jak go skopiemy, to on jeszcze mocniej skopie nas.

– Mówiłaś upokorzyć, jak?

– Wrobić go w coś.

– Jak to wrobić? – Intrygi były dla niej obce. – Od razu się połapie, że ktoś działa za jego plecami.

– Nie, jeśli dobrze to zrobimy. – Udało jej się odwieźć Charnę od desperackiej walki z Mardonem i jednocześnie zaciekawić ją nowym pomysłem. – Mardon czuje się silny dopiero wtedy, kiedy ma czyjś poklask. W tym przypadku Sini i Iwony.

– Więc trzeba się ich pozbyć?

– Zgadza się.

Od tej chwili rozpoczęły proces myślący, nad możliwościami pozbycia się Sini i Iwony. Chociaż Charna przede wszystkim chciała się odpłacić na Mardonie, to jednak dokopanie Wiedźmie z Tatalii oraz Ogrzycy również było pozytywną wizją. Wpadały na wszelakie pomysły, począwszy od dodania czegoś trującego do jedzenia, a skończywszy na kradzieży i wywieszeniu kilku ich rzeczy na ważniejszych budynkach w Steadwick. Każdy z pomysłów traktowały tak samo. Były one za mało upokarzające.

– Wiem. – Córka Johna Aberville wpadła na rewolucyjny pomysł. – Oni muszą trafić do więzienia.

Czarnowłosa uciekinierka głęboko się nad tym zastanowiła i choć nie wiedziała, jak to zrobić, to koncepcja wrzucenia ich do więzienia mocno jej się spodobała, chociaż była niebezpieczna. Jeśli dobrze to zaplanują, wówczas będą mieczem, który wtopi się w serce Mardona, pompujące jego ego. Stąd muszą się postarać, aby ten miecz nie odwrócił się przeciwko nim.

– Dobry pomysł, ale jak to zrobimy?

Pytanie, które ponownie rozpoczęło burzę mózgów. Wpadły na kilka pomysłów, które wymagały niewielkiego dopracowania. Dopracowawszy je zdały sobie sprawę, że potrzebują dodatkowych par rąk. Charna nawet wiedziała, czyich rąk będą potrzebowały: Marona z Caryatid oraz Fiony Haart.

– Myślisz, że uda nam się ich przekonać? – zapytała Charna wychodząc z pokoju Tamary.

– Sama chciałaś ich przekonać do pobicia Mardona, więc skoro wierzyłaś, że zgodzą się go pobić, to z tym nie powinni mieć problemu.

 

Sorsha skończyła trening wcześniej, ale mimo to Charna oberwała od Mardona tak samo jak zawsze. Jednak w jej głowie siedzieli Fiona, Maron i sposób, w jaki przekonają ich do działania. Tamarę jakoś przekonała, ale ich? Zwłaszcza, że nie są do niej przyjaźnie nastawieni? – Aczkolwiek do Mardona wrogo. – Pomyślała dziewczyna i z tą myślą zaatakowała Fionę tuż po skończonych ćwiczeniach.

– Cześć Fiona – przywitała się, a dziewczyna lekko się uśmiechnęła, będąc myślami w swoim świecie. – Masz chwilę?

– A na co? – zapytała frywolnie pannę Aberville, bawiąc się swoimi włosami.

– Po prostu pogadać.

– Nie ma problemu. – Miała przeczucie, że coś jest nie tak, ale ukrywała to pod płaszczem swobody. Chwilę później dołączyła do nich Tamara z Maronem, który głowę miał wiecznie schyloną do dołu, co przy jego elfich uszach przypominało rogi.

– Obydwie z Tamarą mamy do was sprawę.

Fiona spojrzała na Marona, mając nadzieje, że ten znał odpowiedź, ale tylko podniósł barki i zwęził kąciki ust. Poprowadzili ich do pokoju Charny, gdzie wszyscy usiedli tam gdzie było miejsce nie oszczędzając podłogi. Niemniej niewygody schodziły na dalszy plan, gdyż obydwoje zastanawiali się, jaką sprawę może mieć dziewczyna najbardziej poniżana przez Mardona.

– Wpadliśmy na pomysł wykopania Mardona, Sini i Iwony z naszej kompanii.

Fiona zwęziła oczy i zaczęła się uśmiechać, a Maron spojrzał na Charnę, jakby nie wiedziała o czym mówi. Potrzebował pewności, że słuch go nie mylił, a zapewnienie dała mu Fiona, która uważała tak samo.

– Charna, – zaczęła panna Haart – ale ty wiesz, że Mardon cię nie lubi, a przez to wszyscy w kompanii?

– Wiecie z kim się chcecie mierzyć? – dodał Maron. – Przecież nikt go stąd nie wyrzuci, inaczej Erathia straciłaby wsparcie aniołów i archaniołów.

Tego się nie spodziewała. Nie słyszała, aby Samuel Blake dysponował takimi wpływami w koronnych oddziałach erathiańskich, że królowa będzie ich potrzebowała w razie ewentualnej wojny. Faktycznie, to utrudniało zadanie.

– No i co z tego? – zniwelowała problem, który rzeczywiście był istotny. – Mardon musi stąd odejść i tyle. Już mam go dość.

– Charna nie zachowuj się jak rozkapryszona panienka. – Fiona zestrofowała dziewczynę. – Wielu nie znosi Mardona, ale trzymają się z nim, aby nie mieć przekichane. Tylko ty nie miałaś wyboru, bo od razu zaczął cię gnębić.

– Przecież nie znosicie go, to czemu stoicie po jego stronie?

– Żeby żyć. – odrzekł Maron.

– Co to za życie w strachu? Całe życie zamierzacie się bać? – Im bardziej zaprzeczali, tym bardziej ją napędzali. – Mardon za dużo sobie pozwala i dobrze o tym wiecie.

– Naprawdę uważasz, że ktoś z nas nie wpadł na taki pomysł, aby go wyeliminować?

– Fiona – wtrąciła się Tamara. – Rzeczywiście były takie pomysły, ale kiedy przychodziło co do czego, to wszyscy uciekali. Nie przeczę, że również znajdowałam się w tym gronie. – Panna Aberville spojrzała na uciekinierkę z Krewlod, nie spodziewając się, że mogła się wyłamać. Wychodziło na to, że planuje akcję z dwoma niezdecydowanymi ludźmi i z jedną osobą, która wcześniej już się wycofała.

Po prostu super. – Skwasiła się w myślach.

– I teraz tego nie zrobisz? – dociekała Fiona, a odpowiedź na to pytanie interesowała również Pannę Aberville.

– Charna mnie przekonała, że czas najwyższy przestać się bać Mardona, a poza tym on już nie odnosi się z pogardą tylko do nas, ale do całej Erathii i naprawdę mamy mu to puścić płazem? – Obydwoje nie wiedzieli, do czego zmierzała. – Wszyscy żołnierze byli na biesiadzie na cześć Charny, a on jako jedyny nie przyszedł i skłonił pozostałych, aby zrobili tak samo. Charnę upokorzył, wszystkich rycerzy poniżył, a zwłaszcza znieważył naszą królową. Puścimy mu to płazem?

Przemowa Tamary głębokim echem odbiła się po pokoju córki zarządcy z Fort Riverstride. Charna uwierzyła w przemowę dziewczyny, która była na tyle mocna, że nawet Fiona i Maron głęboko się zastanowili. Fiona już miała nieprzyjemności płynące ze zdrady jej ojca podczas Odrodzenia Erathii, kiedy to paktował z nekromantami, aby otruć króla Nicholasa Gryphonhearta. Nie chciała tego przechodzić po raz drugi.

– To my wszyscy zachowaliśmy się nieodpowiednio wychodząc z uroczystości. – przyznał się Maron.

– Wyszliście, bo Mardon wam kazał. – Po dłuższym milczeniu Charnie rozwiązał się język. – Mardon będzie chciał, żebyście poszli na pierwszą linię frontu, to też tam pójdziecie, bo on sobie tak będzie chciał, kiedy ten tchórz się będzie chował. Zrobicie wszystko, o co was poprosi i wiecznie zamierzacie tak spełniać jego zachcianki?

Skrzywili usta w gniewnym grymasie. Obrazowało to ich złość i jednocześnie przyznanie się do porażki, bo właśnie dziewczyna uświadomiła im ich wielką słabość. Chcieli jak najbardziej pójść po linii najmniejszego oporu tak, że zapomnieli co to znaczy mieć własne zdanie.

– Załóżmy, że się zgodzę, to jak to zamierzacie zrobić? – zainteresował się Maron, ale Fiona tak samo chciała to wiedzieć. Obydwoje mieli miny wyrażające brak wiary w pomysł Charny i Tamary.

Opowiedziały im go.

– Tamara – zaczęła Fiona, kiedy skończyły – to, że Charna w takie coś wierzy, to mnie nie dziwi z racji na jej wiek, ale, że ty masz jeszcze taką dziecięcą fantazję?

– Zdajecie sobie sprawę, że jak ktoś was złapie, to pójdziecie pod topór? – Konsekwencje ich działań wyoślił Maron. – Przepraszam, ale ja się z tego wycofuję. Już wolę być pod łaską Mardona, niż gnić w lochach do końca swoich dni i to jeśli królowa będzie miała dobry nastrój.

– Ja też.

– Skąd wiecie, że to niewykonalne, skoro nawet nie spróbowaliście?

– Charna – odrzekła Fiona. – Pomyśl jeszcze raz o tym idiotycznym planie i jak zmądrzejesz to wróć do mnie.

4 4 votes
Article Rating

Strony: 1 2

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x