Część VIII Part 1: Podbój Steadwick
19 sierpnia 2020Generał Kendall zbierał wycofujących się żołnierzy i ustawiał ich tuż przed mostem prowadzącym do zamku. Kuszników i kapłanów wysłał na wieże strzelnicze, aby dokonywali z nich ostrzału przeciwników. Czempionom nakazał walczyć najlepiej jak potrafią. Kolejnej szarży już nie dadzą rady wykonać.
Patrzył na uciekających żołnierzy, próbując wypatrzyć wśród nich dowódców. Po chwili zauważył Izaka Aberville, Orrina Carlaina i kleryka Inghama. Natychmiast ściągnął ich do siebie.
– Drodzy panowie. – rzekł król. – Bitwa zbliża się do nieuchronnego końca i niestety nie jest on dla nas szczęśliwy. Część oddziałów musi wspomóc ewakuację pozostałych żołnierzy.
– Będę ewakuował tak dużo żołnierzy, jak będzie to możliwe. I zginę razem z nimi na polu bitwy.
– Nikt z was nie może zginąć! Królowa Katarzyna będzie potrzebowała takich jak wy.
– Ale…
– To nie ulega dyskusji. Macie stąd uciec! Czy to jest jasne?!
Orrin, Ingham oraz Izak, który dołączył po chwili, niechętnie zapatrywali się na rozkaz generała. Chcieli go złamać, ale rozkaz to rozkaz, więc trzeba go wykonać, choćby nie ważne jak bardzo się nie podobał.
– Tak jest, mój panie. – rzekł Orrin, a potem dołączyli się Ingham i Izak, choć ten ostatni zrobił to niechętnie.
– Wykonać. – Poklepał swoich towarzyszy i samemu ruszył na wojska znajdujące się w pobliżu wejścia do bramy.
Erathianie czekali na przeciwników. Wszyscy byli przerażeni wiedząc, co ich czeka. Generał Kendall już nie zamierzał ich pocieszać, gdyż cokolwiek nie powie i tak będzie się to sprowadzało do ich śmierci. Razem z nimi czekał na zbliżającą się śmierć, która w końcu wyłoniła się, niosąc za sobą setki minotaurów, demonów cerberów, watahy troglodytów, a wśród tych oddziałów górowały Arcydiabły i czarne smoki, które zionęły ogniem w domostwa. Dobiegał z nich krzyk palonych mieszkańców, którym nie udało się uciec ze stolicy. Ich dusze zmierzały już do starożytnych, opuściwszy zwęglone ciała.
Wśród części żołnierzy świadomość, że zostaną spaleni przez przeciwników wywołała przerażenie, a niektórzy wręcz próbowali uciekać, lecz zdając sobie sprawę, że już nie ma możliwości ucieczki, wrócili i z drżącymi rękami trzymali miecze.
Przeciwnicy jeszcze czekali. Minotaury śliniły się, mając przy pysku swoje ostre topory. Cerbery wręcz wyrywały się do bitwy, szczekając najgłośniej, jak potrafiły. Demony wykrzywiały głowy, przygotowując rogi przed decydującym natarciem, a arcydiabły ponuro się zaśmiały, kpiąc z obronnej postawy Erathian.
W końcu pełni wściekłości ruszyli na pozostałych obrońców stolicy królestwa. Pierwszy szereg został zmieciony z powierzchni. Drugi szereg stratowany, a kolejny zatrzymał natarcie, tak, że kolejne oddziały zaczynały walkę z przeciwnikami. Minotaury przebijały krzyżowców swoimi toporami, demony nadziewały ich na swoje małe rogi, a cerbery rozszarpywały ich ciała i halabardników, którym jeszcze udało się uciec.
Z wież spadały bełty i magiczne kule, jednak jedną z wież trafiła katapulta, powodując tak dotkliwe uszkodzenia, że wieża runęła do wody. Drugą zniszczył czarny smok, który wymknął się archaniołowi i zionąwszy ogniem, spalił wszystkich znajdujących się tam kuszników i kapłanów. Ogień naruszył konstrukcję i wieża złamała się w pół.
Generał Kendall miał nadzieję, że Inghamowi i Orrinowi udało się zejść. Upadek tych wież uzmysłowił mu pierwszy w historii podbój stolicy. Nie zdołali obronić miasta, nim przybędzie królowa Katarzyna. Pozostało ratowanie kogo tylko się dało. Nakazał Izakowi powoli wycofywać oddziały do zamku. Król wszedł do niego, dostrzegając mistrza kuszników i najwyższego z kleryków. Odetchnął z ulgą widząc ich żywych.
– Cieszę się panowie, że przeżyliście. Każcie żołnierzom uciekać przez tajne przejście.
– Oczywiście, już to robię.
Ni stąd, ni zowąd pojawił się Dannil Darwin, który jako pierwszy pobiegł do komnaty, gdzie znajdował się tron Nicholasa i poprowadził za sobą nielicznych krzyżowców. Cała trójka z niesmakiem pokręciła głową. Jedyny żołnierz, którego wyjątkowo nie żałowali właśnie uciekał.
– Królu, słyszałam rozkaz o ewakuacji, jak mogę pomóc?
Przed nimi pojawiła się dziewczyna, która jako jedna z nielicznych przewidziała, że Nighończycy połączą się z Kreeganami. Właśnie z takimi żołnierzami królowa powinna odbijać Erathię z rąk najeźdźcy, a nie z tchórzami jak Dannil, którzy pięknie się prezentują w czasach pokoju. Król spojrzał z ojcowską troską na rycerkę.
– Razem z pozostałymi oddziałami uciekasz z miasta. To rozkaz! – Natychmiast dodał, widząc, że dziewczyna chce zaoponować. Gdy dziewczyna poszła za pozostałymi, odezwał się do Orrina i Inghama. – Dobra, uciekajcie i weźcie ze sobą…
Trzask metalu uderzanego o kamień dobiegł od strony wejścia do bramy. Odwrócili głowę i zauważyli zniesioną bramę, a tuż za nią stał Izak Aberville i smutno, lecz pełen nadziei, patrzył na króla i jego najbliższych członków z Królewskiego Militarnego Oddziału Erathii. Złapał miecz w dwie ręce i wrócił do pozostałych walczących krzyżowców.
– Izaak! – Kendall natychmiast podbiegł pod bramę i złapał jej kraty mając nadzieję, że jakoś przed nim pęknie. Nic z tego, pozostało mu tylko trzaskać ręką o bramę i patrzeć, jak ostatni z synów Johna Aberville walczy z przeciwnikami. Towarzyszyła mu garstka żołnierzy walczących o honor i godną śmierć. Orrin i Ingham próbowali pociągnąć generała ze sobą, żeby ten uciekł, ale on przyssał się do bramy, nie chcąc jej puścić.
– Królu, niech król z nami pójdzie! – zachęcał Orrin.
– Nic z tego! Zostaję tutaj!
– Niech król nie będzie uparty, tylko pójdzie z nami.
– Nie zgadzam się! – upierał się jak starzec, który postradał zmysły. – Zostaję tutaj, a wy macie dołączyć do królowej Katarzyny.
Mistrz kuszników jeszcze raz próbował zachęcić przywódcę Królewskiego Militarnego Oddziału Erathii do zmiany zdania, jednak kleryk przerwał, widząc, że nie zmieni zdania.
– To był zaszczyt służyć pod twoją komendą. – rzekł Orrin.
– Dla mnie również, a teraz uciekajcie.
Weszli do komnaty króla Erathii, a przez nią tajnym przejściem do wyjścia z miasta. Generał odwrócił się w stronę bramy i wyciągnąwszy miecz, czekał pełen wściekłości na swoich pogromców. Złapał go w obydwie ręce i zaczął nim wymachiwać, czekając na pierwszych wrogów.