Book Drama w sprawie pisania recenzji, za pomocą AI
13 czerwca 2024Pamiętacie o moim artykule, w którym wspominałem o Chacie GPT i AI? Jeśli nie, to przejdziecie do niego tutaj, jednak już mamy książkową dramę z tym związaną, i niestety dla pisarzy oraz dla czytelników, daleko idące konsekwencje. Czemu sprawa zyskała taki rozgłos i ma negatywny wpływ na nas pisarzy i czytelników? Już tłumaczę.
Wyjaśnijmy genezę tego kryzysu w mediach społecznościowych
Wszystko zaczęło się od tego, że jedna z dziewczyn publikująca recenzje powiedziała, że recenzje przygotowuje w oparciu o AI. Zrobił się wielki tumult, że oszukuje, że nie sprawdza powieści, które czyta, że robi pośmiewisko ze świata literackiego, i jeszcze więcej komentarzy, których teraz nie będę przytaczał.
Zrobił się wielki szum i niewielu o niej pisało dobre słowo. Nawet znane profile książkowe przestawały ją obserwować. Rozlało się wielkie szambo, a ją samą zmieszano z błotem. Czy dziewczyna sobie na to zasłużyła, czy nie, to wrócę do tego później. Wróćmy do sedna sprawy. Korzystała z AI, żeby wystawiać recenzje, ponieważ…
Dalsza część artykułu o pisaniu recenzji za pomocą AI poniżej
Jeżeli treść artykułu Ci się spodobała i chciałbyś wpłynąć na rozwój świata literackiego, to serdecznie zachęcam Cię do sprawdzenia mojego Patronite. Kliknij w poniższe logo.
Albo postaw mi kawę, będę serdecznie za nią wdzięczny:
Nabrała za dużo współprac książkowych
Próbuję brzmieć profesjonalnie, ale wybaczcie mi, jak czasami nie będę. Jeżeli jest klęska urodzaju, to są trzy rozwiązania. Biorę tyle, ile mogę, albo dogaduję się z konkurencją na profit od polecenia, albo poszerzam swoje grono recenzentów. Owa influencerka wybrała trzecią wersję i niestety w świecie literackim najgorszą. Tworzymy wszystkie recenzje i to po linii najmniejszego oporu, tnąc koszty tak bardzo jak się da. Przez to również recenzje straciły na wartości.
Postawa ta świadczy o wszystkim, ale nie o profesjonalizmie. Jeszcze napiszę artykuł o tym, dlaczego pisarze i wydawnictwa decydują się na współprace z influencerami czy bookstagramerami, ale poprzez recenzję chcemy wam pokazać, że książka jest warta uwagi i powinniście się z nią zapoznać.
Ta influencerka temu zaprzeczyła
Pokazała, że recenzentem książkowym może być każdy. Byle jaka osoba, która wpisze odpowiednią komendę do AI, która stworzy dla niej gotowy tekst. Wartość merytoryczna tej recenzji pozostawia wiele do życzenia, bo zaznaczmy to. Recenzja ma jakąkolwiek wartość wtedy, kiedy oprócz rzetelnej oceny jest również opinia recenzenta, nie AI.
Osobiście jestem bardzo podirytowany taką sytuacją i wykorzystaniem AI
Jako pisarz i samowydawca dla mnie liczy się każdy grosz i każdy grosz musi mi się zwrócić na sprzedaży książek. A skoro już jestem zdecydowany na współpracę z influencerami, to oczekuję, że za jakąkolwiek współpracę pieniężną wygenerują mi sprzedaż książek na co najmniej tyle, na ile wyceniły swoje usługi. Często się tak nie dzieje z prostej przyczyny.
Recenzje instagramowe, tik tokowe i jakiekolwiek nie robią już na nikim wrażenia
Wątpicie? Wystarczy, ze wejdziecie na Instagrama i ledwo przewiniecie dziesięć postów, to jestem przekonany, że co najmniej połowa z nich to będą recenzje książkowe, ich zapowiedzi itp. itd. Już po minucie idzie zapomnieć, o czym była recenzja widziana chwilę wcześniej, a jak jeszcze do tego dodamy ciągle zmieniający się algorytm Instagrama, powoduje to niejednokrotnie, że te recenzje zbierają tylko puste lajki.
Ta book drama jest tylko kwintesencją tego, że już nie warto zwracać uwagi na polecenia książkowe. Recenzenci coraz bardziej zlewają się ze sobą i nikt nie zwróci uwagi na jeden post, o którym jest twoja książka. Można powiedzieć, że podana wyżej book drama pokazała tylko i wyłącznie, jak bardzo influencerzy książkowi wykorzystują autorów i wydawnictwa, żeby wyciągnąć od nich pieniądze.
Podsumowanie i moja własna opinia
Zdaję sobie sprawę, że cały ten artykuł został napisany w stylu, jakby to była moja własna opinia. Częściej powinienem gryźć się w język i bardziej dobierać język wypowiedzi, jednak nie trawię oszustwa. Wolę, żeby ktoś się przyznał do najgorszego zaniedbania, niźli do oszukiwania. To nie jest tylko moje zdenerwowanie, bo już ta book drama ma przykre konsekwencje w środowisku literackim.
Nic nie tłumaczy oszustwa i nie usprawiedliwia pójścia na łatwiznę. Autor, wydawca, czy ktokolwiek inny, jak płaci za recenzję, to oczekuje, że ta recenzja będzie na odpowiednim poziomie. Tylko tyle i aż tyle. Dajcie znać w komentarzu, co o tym myślicie.
Sprawdź moje media społecznościowe:
https://www.facebook.com/KamilSobikPisarz
https://www.instagram.com/kamil_sobik_pisarz
Jeśli chcesz poznać inne moje opowiadania, czy powieści, fantastyka i nie tylko, to zapraszam do sklepu:
Korekta i Beta czytelnictwo: Karolina Kwarcińska
Recenzję książki napisze literaturoznawca, cała reszta zamieszczana w internetach to wyłącznie subiektywne opinie kogoś kto książkę przeczytał, a być może jedynie przekartkował lub nawet tego nie zrobił, lecz tylko dokonał kompilacji na bazie innych tzw. „Recenzji”. Jakąż wartość może mieć „recenzja” typu: „Dla mnie bomba”, albo: „szkoda kasy” i to w odniesieniu do tego samego tytułu. Nie od dziś wiadomo, że w celach reklamowych wydawnictwa opłacają blogerów, a nawet boty do wystawiania ocen i opinii. Zatem dla czytelnika nie ma znaczenia kto czy co napisało „recenzję” bo i tak nie jest ona recenzją lecz opinią. Ale już autor i wydawca… Czytaj więcej »
Dziękuję serdecznie Pani Jolanto za komentarz 🙂
Prawda jest przykra, ale opinia literaturoznawcy nie ma takiego wzięcia, jak właśnie wspomnianych blogerów czy influencerów. Też nie ukrywam, że dzisiaj ciężko w necie znaleźć taką recenzję rzetelnie napisaną. Większość to jak Pani wspomina po prostu opinia. Nie wiem, czy czytelnicy dokonują zakupu lub interesują się powieściami na podstawie takich opinii. Patrząc ile tego jest można wnioskować, że tak, ale gdy promowałem w ten sposób Gary & Litin: Order Cyncynata, to wciąż nie udało mi się spłacić recenzentów ze sprzedaży powieści. Dlatego nie jestem co do tego przekonany.