Powstanie Ragilii – Rozdział 11 – część 1 – fantastyka
20 sierpnia 2024Rozdział 11 – część 1 – fantastyka w najlepszej postaci
Fantastyka w najlepszej postaci 🙂
Usłyszawszy rewelacje od Broana i Kroicia Krol natychmiast poprosił Zdoraka o napisanie listu do Krapa i podanie mu wszystkiego, co od nich usłyszał. Zielonołuskowy musiał zorganizować spotkanie z tym szpiegiem. Komunikacja między Itrapą a Gazi przebiegała sprawnie dzięki złotym ważkom. Nie długo czekał na odpowiedź od Krapa, bo otrzymał ją jeszcze tego samego dnia. Rozwinął pergamin od czerwonołuskowego, w którym było napisane.
Krol, cieszę się, że jesteś cały i zdrów, aczkolwiek informacja, którą nam przekazałeś przeraziła nas. Musimy spotkać się wszyscy razem i ustalić, co robimy. Nie jest bezpieczne, abyś się znajdował w Gazi razem z gnollami. Orania mówiła, że Gazi ma zapasy, aby utrzymać się przez rok. W tej chwili ludzie skutecznie powstrzymują desant orków na portowe miasto, ale mówi też, że to kwestia czasu, kiedy Bestreta przełamie Gazi i splądruje miasto.
Musimy ten czas wykorzystać na podjęcie decyzji. Sami jej nie podejmiemy, więc przybądź do nas razem z gnollami. Wspólnie ustalimy co dalej robić.
Z wyrazami uścisku
Krap
– Muszę się z nimi skontaktować – postanowił Krol. – Zdorak, zostajesz tutaj i wykradacie składniki potrzebne na rzucenie tej klątwy. Zacznijcie od zbierania moglistego dyniacza.
– Mój panie, ale ludzie nie pozwolą nam tak zbierać – odrzekł były przywódca gnolli.
– W tej chwili mają ważniejsze sprawy na głowie niż klątwa. – Lekko uśmiechnął się w jego kierunku. – Broan, Kroić chodźcie ze mną do Itrapy. W tydzień powinniśmy dojść.
– Tak mój panie – zgodzili się.
– Myślisz mój panie, że będą mnie słuchać? – zmartwił się Zdorak. – Wciąż są na mnie źli z powodu mojego kłamstwa.
– Wtedy będą mieli ze mną do czynienia. W tej chwili musimy działać wspólnie i nie będę tolerował sprzeciwu. Kiedy mnie nie ma twój głos, jest moim głosem.
– Tak jest mój panie.
Krol ogłosił to również przed wszystkimi i żeby zaznaczyć swoje słowa uderzył w gong, przypominając im o przepowiedni. Później razem z Broanem i Kroiciem szedł w stronę Itrapy.
Orania, Mokar, Krap, Koras oraz Riba czekali w świątyni Goryi na przyjście Krola z gnollami. Musieli wspólnie ustalić stanowisko mieszkańców Ragilii w kontekście wojny z Bestretą.
Krol wraz z dwoma gnollami przybył później. Jaszczuroludzie czekający na zielonołuskowego spojrzeli szeroko, natomiast Orania lekko podniosła brwi, gdy patrzyła na psiopodobne istoty. Przywódca przyszłej rebelii natychmiast rzucił się w ręce swoich pobratymców.
– Wspaniale was widzieć całych i zdrowych – ucieszył się Krol.
– Szkoda, że się spotykamy w takich okolicznościach – stwierdził Mokar po czym odsunął się od Krola. Spojrzał na towarzyszy zielonołuskowego. – Kogo do nas przyprowadziłeś?
– Poznajcie to jest Kroić, a to Broan. – Przedstawione gnolle skinęły głową. – Razem ze mną przybyli z Gazi.
Nastąpiły uściski dłoni i wzajemnie przywitania. Początkowo jaszczuroludzie chłodno podeszli do gnolli, ale z każdym wymienionym słowem coraz bardziej zżywali się z Kroiciem i Broanem. Dziwili się, że gnoll z blizną na pyszczku tak mało mówił, lecz z każdą kolejną odpowiedzią przyzwyczajali się do jego małomówności.
– Cieszę się, że się dogadujecie, ale mamy dużo spraw do omówienia. – Pozytywny nastrój zburzyła Orania.
Wszyscy przeszli do największej jamy, w której znajdował się gobelin Darona. Gnolle przyglądały się jemu i wszystkim innym malowidłom, które znajdowały się w świątyni. Krol wyjaśnił towarzyszom, co przedstawiały, po czym skupił wzrok na Oranii. Spoglądał na jej aparycję i mimikę twarzy. Ciężko było z niej odczytać jakiekolwiek emocje. Miał wrażenie, że miała cały czas tą samą twarz.
Usiedli na podłodze, gdzie została namalowana prowizoryczna mapa Ragilii, do której domalowano na południu królestwo barbarzyńców, a na wschód Gradenię.
– Sytuacja na ten moment jest niedobra – oznajmiła oficjalnie Orania. – Gazi jest oblegane i w tej chwili żołnierze powstrzymują orków przed desantem. Jednak jestem przekonana, że nie będzie trwało to długo. Zważywszy, że – wskazała na bezpośrednią granicę między królestwem ludzi a Bestretą – orkowie podbili również przygraniczne porty wyżynając całą jej straż i zniewalając ludzi.
Jeszcze bardziej Krol nie polubił Oranii. Mimo, że chciał śmierci ludzi, to wciąż nie mógł się przekonać do obrazów śmierci, a miał wrażenie, że ją to w ogóle nie obeszło.
Dalsza część opowiadania poniżej
Jeżeli treść opowiadania Ci się spodobała i chciałbyś wpłynąć na rozwój świata literackiego, to serdecznie zachęcam Cię do sprawdzenia mojego Patronite. Kliknij w poniższe logo. I niech fantastyka będzie z nami 🙂
Albo postaw mi kawę, będę serdecznie za nią wdzięczny:
– Wybijają ludzi, a więc naszych wrogów – stwierdził Koras. – Nie widzę w tym żadnego problemu. Wręcz im pomóżmy, żeby wypędzić stąd ludzi. – Rozszerzył błony między uszami, co oznaczało, że wchodziły wyższe emocje, nad którymi miał problem zapanować.
– Jeśli pomożemy orkom, to będziemy mieli jeszcze gorzej niż z ludźmi – rzekła Inja.
– Skąd to wiemy? – zapytał Krol. – Nie znamy orków i nie wiemy, jak będą nas traktować. Może będzie lepiej niż z ludźmi?
– A może będzie jeszcze gorzej? – odpowiedziała Orania.
– Bo ty tak powiedziałaś – odrzekł Krol.
– Naprawdę Krol mam ci opowiadać historię o Magnumie? – rzekła zażenowana Orania. – Rozumiem, że możesz mi nie ufać, ale Krap, Mokar i Inja mogą zaświadczyć, że wszystko, co robię, to robię dla waszego dobra. Jestem łączniczką między wami a ludźmi. Dostarczam wam informacje zaraz jak się dowiem, więc nie rozumiem skąd ten brak zaufania.
– Skąd ten brak zaufania?! – wybuchł Krol. – Może dlatego – odsłonił swoje zniszczone plecy – że znęcacie się nad nami?! – Gniewne pytanie retoryczne zawisło w powietrzu. – Może dlatego, że cierpimy przez was?! – Pytanie zawisło w powietrzu i miał nadzieję, że Orania jakkolwiek zareaguje na jego wyrzut. Gdy widział w niej spokój, to jeszcze bardziej się rozzłościł. – Nie mam do ciebie zaufania! Nie ufam ludziom i nie mam ochoty wam pomagać w walce z orkami, a jeszcze bardziej bym przeszkodził.
Inja, Mokar, Krap oraz gnolle nie przeszkadzały Krolowi. Żadne z nich nie chciało zająć odpowiedniego miejsca w tej kłótni. Zgadzali się zarówno z jedną, jak i drugą stroną.
– Proszę bardzo, możecie stanąć po stronie orków. Pokonacie nas, wypędzicie z Ragilii, a wtedy orkowie zajmą wasze ziemie. Wątpisz? – zapytała, kiedy spostrzegła, że zielonołuskowy nie dowierzał jej słowom. – To nawet na logikę biorąc, po co mieliby wam pomagać w odzyskaniu wolności?
– Żeby trzymać ludzi z daleka od ich ziem.
– Krol, nie pytam o wasz cel, tylko o ich cel. – Jaszczuroczłowiek nie odpowiedział. – Czemu mieliby wam pomagać, żeby wypędzić stąd ludzi? Powiedz mi, bo chyba czegoś nie rozumiem.
– Bo wiedzą, że ludzie są źli?
– A oni są jeszcze gorsi. Możesz mi wierzyć na słowo lub nie, ale raz byłam z wizytą dyplomatyczną w Kopanik, stolicy Bestrety i ledwo uszłam z życiem, a byłam posłanką Gradenii, czyli osobą nietykalną. Nie mieli obaw, żeby chcieć mnie zabić, to jak ci się wydaje Krol, co zrobią z wami?
– Nie ufam ci, nie zaufam żadnemu człowiekowi.
– Krol, w końcu przestań być taki dumny i pyszny – zirytowała się Inja. – Tak się składa, że nam już bardzo pomogła w wielu kwestiach i choćby wiemy, jak przekształcać grudkę żelaza w broń. Nie wiem, czy widziałeś, jak przechodziłeś przez świątynię, że kuźnie u nas działają, a część jaszczuroludzi, która pracowała w kopalniach wprost przynosi nam rudy żelaza.
Z natłoku nowych wieści Krol otworzył szeroko oczy. Patrzył na Inję nieświadomy tego, co się zadziało w trakcie jego obecności. Rzeczywiście poczuł swąd spalenizny, jak przechodzili przez świątynię pod gobelin Darona, lecz myślał, że to zapach ognia. Oprócz tego jeszcze inni jaszczuroludzie? Skąd oni się wzięli? Wieści te mocno go zaskoczyły i już nie patrzył tak wrogo na Oranię. Wrogość zaczęła ustępować braku zaufania.
– Co działo się w międzyczasie, jak mnie nie było?
– I w końcu zaczynasz pytać jak dowódca – oznajmił Krap. – W międzyczasie odkryliśmy, że ludzie posyłali nas w różne strony Ragilii, do pracy przy najróżniejszych miejscach. Część z nas pracowała w kopalnii, część z nas przy budowie mostu.
– Oraz innych mostów – dodał Kroić, na co zwrócił uwagę wszystkich oprócz Krola.
– Wy budujecie most główny, są jeszcze mosty poboczne, które mają łączyć się z mostem głównym – doprecyzowała Orania dostrzegłszy zdziwione spojrzenia jaszczuroludzi.
– Zgadza się. Ze wszystkimi ekipami mamy kontakt i w imieniu twoim wyrazili chęć walki z ludźmi – oznajmiła Inja.
– Dobrze, przepraszam cię Oranio – oznajmił Krol. – Co proponujesz?
– Pytasz się mnie o zdanie?
– Oranio! – wrzasnęła Inja. – Nie wzbudzaj zbędnych sprzeczek, tym bardziej, że Krol przeprosił.
Kobieta spojrzała na jaszczurzycę i odetchnęła głęboko.
– Przepraszam również za moją zuchwałość. Proponuję, żebyście wsparli nas w walce z orkami, bo wierzcie mi lub nie. Orki jak tu przybędą to was zabiją.
– Ale jak pomożemy ludziom, to pokażemy im, ilu nas jest – rzekł Mokar. – Damy im również do zrozumienia, że planujemy rebelię w celu wydalenia ich z naszych ziem.
– Masz rację Mokar, dlatego proponuję pójść na układ z baronem.
– Jaki układ? – spytali wszyscy Oranię.
– Taki, na którym skorzystacie.
Kolejna część opowiadania w następny wtorek o godz: 16:00
Zainteresowany dalszą częścią? Jeśli tak to kliknij poniżej „Następny wpis”.
Sprawdź moje media społecznościowe:
https://www.facebook.com/KamilSobikPisarz
https://www.instagram.com/kamil_sobik_pisarz