fb Turnley: Saga Sawrhino – Tom 1 – Rozdział 6 - SegeWorld

Strona wykorzystuje ciasteczka by świadczyć usługi na najwyższym poziomie Polityka prywatności

Rozumiem
image

Turnley: Saga Sawrhino – Tom 1 – Rozdział 6

28 kwietnia 2021
Pobierz w formacie PDF

Turnley początkowo nie podejrzewał, że Cavin wykaże aktywną postawę w jego zemście. Jednak ojcowskie uczucia względem ukochanego dziecka są równie mocne, jak męża do żony. Opisał Cavinowi wszystkich tych, którzy tego dnia tam byli, aby uzyskał o nich więcej informacji.

Dźwięk pukania doszedł do uszu Turnleya.

– Witaj Cavinie.

Żołnierz nie był zadowolony widząc stolarza. Nie miał żadnych pretensji o jego chęć dokonania zemsty, lecz wciąż nie wierzył, że zgodził się mu pomóc.

– Żeby nie było, nadal uważam, że jest to kiepski pomysł, ale skoro cię nie przekonam do zmiany zdania, to przynajmniej ci pomogę.

Kiwnął głową, przyjmując do wiadomości.

– Masz to, o co prosiłem? – spytał Turnley, na co Cavin zawinął ręką w głąb płaszcza i wyciągnął kilka pergaminów. Położyli je na stole, który kiedyś służył za jadalnię. Stolarz rozwinął je i głośno gwizdnął z wrażenia. – Naprawdę tak dużo informacji przechowujecie?

– W wojsku wszystko musi mieć swoją ewidencję. – wyjaśnił bez entuzjazmu, jakby przed swoim dowódcą tłumaczył najbardziej oczywistą procedurę. – Ten blondyn z tatuażem w kształcie sztabek, to Lemer. Jeden z najbardziej wiernych żołnierzy rodu Razi. W żadnym innym rodzie nie służył, tylko przenosił się z wyspy na wyspę. Tutaj mieszkał dwa razy, więc zna wyspę dość dobrze.

– Gdzie proponujesz go zabić? – W kwestii wojskowej wolał opierać się na zdaniu wojskowego.

– Jak spojrzałem na jego rozpiskę rewirów, to najczęściej będzie stacjonował przy porcie. Jak dobrze wiesz, stamtąd wraca się tylko jakimiś pobocznymi uliczkami.

Port był oddzielony od pozostałej części wyspy i w pobliżu niego wyrosło dużo krzewów i jeśli ktoś chciałby wyznaczyć swoją własną ścieżkę, to musiałby machać mieczem lub maczetą. Inaczej ugrzązłby w gąszczu krzewów i wysokiej trawy.

– Zakradnę się do niego i szybko zabiję.

– Myślisz, że on się tego nie będzie spodziewał? – zagadnął Cavin. – Wielokrotnie próbowano go obrabować i teraz śmiejemy się, że jego drugie hobby to kolekcjonowanie głów.

Cavin zapomniał zostawić wojskowego humoru w koszarach, co mocno zniesmaczyło Turnleya. – Kolekcjonuje głowy, tak? To Lanę sobie też dodał do kolekcji?! – Chciał mu odpowiedzieć, ale uznał, że najlepiej to przemilczy.

– O co ci chodzi?

– Nie ważne. – Z niesmakiem pokręcił głową. – W takim razie jak sugerujesz go zlikwidować?

Nadal się zastanawiał co powiedział nie tak, ale na pytanie Turnleya włożył rękę do płaszcza i wyciągnął kuszę.

– Z bliska nie masz z nim żadnych szans. Z daleka zrobisz to cicho i dyskretnie.

Stolarz wziął kuszę i przekładał ją z ręki do ręki.

– Skąd mogę wziąć bełty? – zapytał żołnierza. – Muszę poćwiczyć.

– Kilka mogę zwinąć z koszar, ale na więcej nie licz.

Nie liczył. Wolał nie nadwyrężać dobroci żołnierza.

– Następny jest ten z blizną na łydce.

– Temu popaprańcowi z przyjemnością stłukłbym łeb. Okazuje się, że on z archipelagiem sześciu ma niewiele wspólnego. Większość życia spędził na Baterion, gdzie uprowadzał dzieci rodzicom i sprzedawał je do burdeli po całym świecie. Nie zdziwiłbym się, gdyby stąd dama do towarzystwa została sprzedana przez niego.

– To dlaczego nie skazano go na śmierć? – Dla Turnleya było to nie do pomyślenia, że ktoś mający tak mroczną przeszłość, mógł swobodnie być żołnierzem.

– Kolejne z praw na wyspach. Na archipelagu można wyłącznie karać za przewinienia, które dokonano na wyspach.

Turnley miał wrażenie, że się przesłyszał. Zatem wszyscy gwałciciele, mordercy, zbrodniarze, złodzieje, krętacze, mogli sobie przybyć na wyspę i zacząć z czystą kartą? Wychodziło, że prawo na wyspach uniewinniało każdego, który wcześniej wiódł mroczne życie w innych częściach Azari.

– Co jeszcze się o nim dowiedziałeś? I jak sugerujesz go ubić?

– Przybył niedawno na jedną z wysp opanowaną przez ród Razi. Nie miał imienia, a posługiwał się pseudonimem Rana. Możesz domyślić się czemu. Patrząc na jego służbę najlepiej będzie go otruć. On nie jest żołnierzem z powołania, więc częściej przesiaduje w karczmie. Tam wystarczy, że coś dodasz do piwa, czy potrawki i po sprawie.

Słuchając Cavina dostrzegł ciężkość, z jaką mówił o pozbawieniu życia. Nawet dla takich zbrodniarzy jak Rana nie potrafił się powstrzymać. Na pewno nie zawahałby się zabić, gdyby został do tego zmuszony, ale i tak ciążyłoby mu to na sumieniu i nawet prawo nie byłoby usprawiedliwieniem. Chwilowo współczuł Cavinowi, że wciągnął go w swoją zemstę, ale to był jego świadomy wybór. Do niczego go nie zmuszał. – Czy na pewno? – zapytał samego siebie.

– Wyciąg z drewna rerańskiego powinien go pogrzebać. Tylko nie wiem jak mu go wręczyć.

Drewno rerańskie majestatycznie świeciło, jeśli się je odpowiednio przyrządziło, lecz jednocześnie było niebezpieczne dla ludzi i zwierząt. Przebywanie w jego pobliżu blokowało możliwość oddychania i dusiło nieszczęśnika. W trakcie ścinania go, nie można było oddychać bez założonej maski z ziołami usuwającymi trujące opary. Dodatkowo należało mieć całe ciało zakryte podwójną warstwą ubrań. Jego ścięcie nie gwarantowało, że już przestało truć. Należało dokładnie je umyć i wydłubać wszelkie zarodniki szerzące trujący pył. Dopiero wtedy można było przystąpić do jego obróbki. Ze względu na proces przygotowania mebli tylko najbogatsi mogli sobie pozwolić na takie meble.

– Poproś by któraś z panienek go zagadała. Ma do nich słabość.

– To również i ją będę musiał otruć, bo mnie wyda. – wywnioskował Turnley.

– Nawet nie wiesz jak bardzo potrafią być tajemnicze. Poza tym nikt nie powiąże ich z tobą. Uwierz mi, gdyby było jak mówisz, to wiele sekretów wpływowych ludzi wyszłoby na powierzchnię.

Nie był przekonany, ale skoro Cavin tak bardzo był pewien, to nie pozostało mu nic innego jak uwierzyć.

– No dobrze, więcej żołnierzy nie pamiętam, lecz wiem, że było ich tam mnóstwo, a nimi dowodził ten dowódca, który nie miał kilku przeżuwaczy i posiadał kuszę podobną do tej, co mi dałeś.

– Nie bez powodu to zrobiłem.

– Chcesz mnie wciągnąć w pułapkę?! – zmartwił się Turnley.

– Absolutnie! – Sposób, w jaki zaprzeczył, uspokoił stolarza. Jednakże wskazał palcem na niego. – Żeby nie było. Nadal nie popieram tej twojej zemsty i pomagam tylko dlatego, żeby nie oglądać ciebie w więzieniu lub co gorsza nie widzieć w ogóle. – Gdy to sobie wyjaśnili przedstawił koncepcję. – Pomyśl, jeśli skieruję dowódcę do ciebie, będziesz miał idealną szansę, żeby odpłacić mu w miejscu dogodnym dla ciebie. Na pewno będzie jej poszukiwał. Powiem mu, że to ty ją trzymasz. Przyjdzie po jej odbiór, a wtedy ty zastawiasz pułapkę na niego.

Docenił pomysłowość żołnierza. Ściągnie dowódcę do miejsca i co dalej? Do niego żywił największą urazę, bo to on kierował żołnierzy do bestialskiego czynu. Nikogo więcej nie zapamiętał. Było ich tam wielu, ale nie będzie kierował oskarżeń o zbrodnię, jeśli nie postawiłby za to ręki lub nogi.

– Sprytnie to wymyśliłeś.

– Powiedzmy, że udało mi się ich poznać.

Od zawsze Turnley brzydził się zbrodnią, ale teraz patrzył na siebie, jakby dokonywał zła w wyższym celu. Miał przeczucie, że jeśli nie odpłaci im się za śmierć Lany, to nie będzie mógł spać spokojnie.

– Tylko żebyśmy mieli jedno wyjaśnione. Ja ci w niczym nie pomagałem. – Ponownie Cavin zaznaczył. – W ogóle do tej rozmowy nie doszło i jeśli nie uda ci się tego dokonać szybko i kolejne śledztwa doprowadzą do ciebie, wtedy nie będę miał argumentów, żeby cię bronić.

Wiedział o cenie i był skłonny podjąć ryzyko. Wcześniej podejmował go wyłącznie, jeśli chodziło o sprawy biznesowe, a szansa niepowodzenia była niewielka. Teraz podejmował wielkie ryzyko, ale równie wielki skarb mógł zyskać, spokój.

2.5 2 votes
Article Rating

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x