fb Opowiadanie I: Ilidium – część 3 - Strona 2 z 2 - SegeWorld | Kamil "Sege" Sobik

Strona wykorzystuje ciasteczka by świadczyć usługi na najwyższym poziomie Polityka prywatności

Rozumiem
image

Opowiadanie I: Ilidium – część 3

23 kwietnia 2019
Pobierz w formacie PDF

A zatem dopasowywał w myślach poszczególne przedmioty pasujące do zagadki, ale wszystkie odrzucił, bo nie pasowały już do pierwszego kryterium zagadki. Zmienił swój tok myślenia i zwrócił uwagę na uczucia i stany. – Może to miłość? Nie, bo nie zgadza się z drugim kryterium. Odwaga, też nie, bo przeczy pierwszemu. – Wydedukował.

I tak wiele innych emocji i stanów przeleciało przez jego myśli i wszystkie zostały odrzucone. Nie spodziewał się, że zagadka stanie się tak trudna do rozwiązania. Kapłan dał mu nieograniczony czas na odpowiedź, ale nie będzie też wiecznie czekać. Poza tym powoli kończyło się powietrze, co niedługo okaże się śmiercionośne.

Dobra, skup się. – Walnął się po głowie. Co mu jeszcze pozostało? Wymieniał osoby, zjawiska przyrody, miejsca w Azari, rytuały, tańce, obrazy, umiejętności i wiele innych obszarów, lecz każdy z nich nie pasował do co najmniej jednego z kryteriów.

W pewnym momencie odwrócił się i spojrzał na kapłana. Jego grymas twarzy wyrażał wściekłość z uwagi na to, że się poddaje. Niemniej każdy jego gest mówił: „nie znam odpowiedzi”. Już chciał to powiedzieć to na głos, ale głos rozsądku w jego głowie powstrzymał ten zamiar.

W głowie kłębiło mu się jedno słowo. – Odpowiedź. – Rozumiał sens zagadki, ale nie potrafił znaleźć na nie odpowiedzi, mimo, że wciąż o niej myślał. Im bardziej jej pragnął, to tym bardziej się ona oddalała. Szukał odpowiedzi wśród stanów umysłu, potem wśród rzeczy i tak dalej i tak dalej. Błądził w odmętach świadomości myśląc, że zbliża się do odpowiedzi, a tak naprawdę się oddalał. Mogła być wszystkim, ale jest sobą. Kiedy nie zna się odpowiedzi wyobraża się ją, że jest każdym elementem tego świata, może być wszystkim w naszym mniemaniu, ale ona jest tylko sobą.

– To co opisałeś, to jest definicja odpowiedzi. Zatem moją odpowiedzią na to pytanie jest: odpowiedź.

Kapłan zmierzył Turnleia wzrokiem z góry na dół. W końcu jego twarz zaczęła coś wyrażać. Było to może coś na granicy uznania, podejrzliwości, zachwytu i niedowierzania. Cokolwiek to było, wywołało na jego twarzy uśmiech.

– To poprawna odpowiedź Turnleiu. Odpowiedziałeś na wszystkie pytania. Najwyższy miał słuszność co do ciebie. Jesteś mądrym człowiekiem i zasługujesz na szansę.

Podróżnik odetchnął z ulgą. Mimo, iż był pewny odpowiedzi, to przeciągająca się przerwa przed wydaniem werdyktu wywołała niepewność podróżnika.

– Zatem jestem godzien dobycia Ilidium. – stwierdził. – Czy znajduje się ono za tą bramą? – Wskazał na tajemne wrota, które z wyglądu były połączeniem starożytności z solidnością, a za nimi kryła się najbardziej strzeżona tajemnica w historii ludzkości.

– Znajduje się tam, aczkolwiek tylko ja mogę je otworzyć. – Podszedł do wrót i ruchem głowy skinął na Turnleia, który momentalnie znalazł się przy nim. – Zamknij oczy i nie otwieraj dopóki nie powiem.

Prośba kapłana była nietypowa, co wywołało w nim podejrzliwość. Czy aby nie daje się złapać w pułapkę? Może to kolejny test od aniołów? Jeśli tak, to postanowił go zaliczyć. Momentalnie przed jego oczami pojawiła się ciemność.

Po chwili do jego uszu dobiegły słowa kapłana.

– Inois lutani ichmarami dustrana irono utchrani mabu.

Brzmienie zaklęcia przeszły na wrota, które z głośnym hukiem otwarły się. Dźwięk zaskoczył Turnleia, lecz zgodnie ze słowami kapłana nie otworzył oczu.

– Podaj mi rękę Turnleiu.

Wyciągnął ją i momentalnie poczuł zimne ręce kapłana, lecz mimo wielkiego chłodu dobiegającego z jego rąk wyczuł w nich coś jeszcze. Było to uczucie, którego nigdy nie doświadczył, bo nie pochodziło z ludzkiego ciała. Miał wrażenie, że rodziły się w nim dwa dodatkowe zmysły. Pragnął skupić się na nich, lecz kapłan pociągnął go za rękę i przeprowadził przez otwartą bramę.

– Możesz otworzyć oczy, mój panie.

Na dźwięk kobiecego głosu zaskoczony Turnlei wzdrygnął się i spojrzał na kobietę. Nosiła szaty, które przed chwilą miał na sobie kapłan, lecz w przeciwieństwie do niego nie przenikało ją Ilidium.

– Zaraz, o co tu chodzi? Gdzie jest kapłan, który miał mi wykuć Ilidium?

– To ja cały czas byłam tym kapłanem.

Turnlei spojrzał na kobietę jakby wciąż była osobą, która chwilę wcześniej zadawała mu pytania. Nic nie świadczyło o tym, że jest kobietą, zatem czemu teraz z nią rozmawia?

– Dlaczego ukrywałaś się pod płaszczem kapłana? A przede wszystkim, czemu mnie nazwałaś swoim panem?

– To była kara od rady nieba za moje wcześniejsze uczynki. Postanowili nie skazywać mnie na wieczne męki, tylko nakazali czekać aż znajdzie się ktoś, kto odpowie na wymyślone przez nich trzy zagadki. I jak to oni powiedzieli: „wówczas tej osobie będziesz służyć i nauczysz się, co to znaczy wieść życie pożyteczne dla innych”.

To świetną sobie osobę wybrali do tego zadania. Rzemieślnik, który w poprzednim życiu był seryjnym zabójcą, teraz ma zadanie nawrócenia grzesznicy. Nieistotne, że ma mniej na sumieniu niż ja. – Pomyślał Turnlei. Powinien zainteresować się Ilidium lub jej poprzednim życiem, lecz on skupił się na jej wyglądzie.

– Zawsze miałaś czerwone włosy i niebieskie spojrzenie?

– Nie jestem osobą, którą można się zachwycać. – odparła onieśmielona kobieta. – Od zawsze miałam czerwone włosy i niebieskie oczy, ale czemu pytasz?

Sam sobie zadaję to pytanie. Dlaczego zapytałem akurat o jej wygląd, a nie o Ilidium na przykład? – Zapytał samego siebie. Po chwili namysłu znalazł dobrą odpowiedź.

– Sądziłem, że strażnicy Ilidium, wypełnieni tym kruszcem, mają blond włosy. Ty natomiast takich nie masz. Zatem dlaczego aniołowie wybrali ciebie do strzeżenia tajemnicy Ilidium?

Najwidoczniej pytanie to było dobre, bo kobieta miała problem, żeby od razu udzielić odpowiedzi. Sama nie wiedziała, dlaczego to ją spotkał zaszczyt strzeżenia tego kruszcu. W przeciwieństwie do tego, co uważał Turnlei, dla niej nie było to wyróżnienie. Była to po prostu kara za popełnione błędy w przeszłości. Tak też mu odpowiedziała, po czym zapytała.

– Dlaczego traktujesz Ilidium jako coś wielkiego?

– Może choćby dlatego, że nikt go nie znalazł, a wszelkie informacje o tym kruszcu kryją się w jednej wiosce? – Czuła ironię w glosie mężczyzny. – Coś co jest rzadkie, zawsze jest pożądane. – Początkowo sądziłem, że jest on łatwo dostępny. Myliłem się. Przemierzyłem Azari wzdłuż i wszerz, i dopiero przez przypadek znalazłem je tutaj.

– Tak wielką determinację masz w sobie, więc rozumiem, że i aniołowie dali ci ciężkie zadanie do wykonania.

– Dokładnie. Mam zdobyć Sawrhino.

Głęboko zaczerpnęła powietrza.

– Teraz rozumiem determinację. – westchnęła.

– A ja rozumiem, że skoro jes … znaczy się byłaś strażniczką Ilidium, to potrafisz z niego wykuć ostrze?

Ponownie jej płuca wypełniły się tlenem, lecz tym razem przybrała poważny wyraz twarzy. – Tylko mi nie mów, że czeka mnie jeszcze jakieś zadanie do wykonania. – Zmartwił się. Trzy zagadki wyssały mu chwilowo umiejętność myślenia, przez co czuł się wyczerpany. Gdyby miał jeszcze jedną zagadkę do rozwiązania, prawdopodobnie jego myśli odmówiły by mu posłuszeństwa.

– Mogę wykuć dla ciebie ostrze z ilidium. – Uśmiech dziewczyny zniknął zastąpiony powagą. – Ale nie możesz widzieć jak to robię. W przeciwnym wypadku stanę się potworem, który cię zabije.

W trakcie swojego życia słyszał wiele gróźb o śmierci. – W końcu mnie dopadła, lecz od momentu ponownego powrotu na ziemię nie słyszałem jej. – Jego wnętrzności podpowiadały mu, że strażniczka faktycznie stanie się potworem, który pozbawi go życia.

– Będę czekał za bramą.

0 0 votes
Article Rating

Strony: 1 2

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x